Ach, dieta dietą, ale w weekend trudno ją utrzymać. Szczególnie, gdy jedzie się do mamy jako rekonwalescentka.
No dobra, posiłki były zgodne z dietą w 100 %, natomiast zgrzeszyłam małym podjadaniem lodów i cukierków. Nie było tego dużo, ale było.
No, jednak dziś już u siebie i wracam na dobre tory: zero podjadania:)))
rano: porzeczki
Śniadanie : musli z mlekiem i owocami suszonymi
II śniadanie : surówka z kalafiora, pomidor
Kolacja: zupa soczewicowa z cukinia i racuchy
Efkakonewka
7 lipca 2014, 09:25Piękna waga, moja wymarzona, ale jak ciężka do osiągnięcia, jak zaczniesz jesienią biegać to już będzie idelanie, powodzenia!
velonick
7 lipca 2014, 11:39Dzięki, wierzę że tym razem uda mi się osiągnąć, co zamierzyłam :)
Nefri62
7 lipca 2014, 09:22bardzo ładne menu, dużo warzyw i owoców. :))
velonick
7 lipca 2014, 11:36plusem upałów jest to, że chce się jeść lekko :)