do normy, tj. do obowiązków, a nie ciągle myśleć o niebieskich migdałach.
Tak było dobrze, zero przeziębień, gryp i innych dziwnych chorób dzieciaków, minimum obowiązków, maksimum przyjemności.
No ale, wszystko co dobre musi się skończyć.
Wczoraj byłam ze starszym synem u lekarza wad postawy. Stwierdził asymetrię łopatek i barków, koślawe kolana i stopy i zapisał rehabilitację. A ja zamierzam także w domku z nim ćwiczyć nieco.
Poza tym wzięłam się za jego wymowę i będę z nim codziennie robić ćwiczenia logopedyczne.
To tyle z nowości.
Ciągle walczę z przeziębieniem. Dziś kupiłam ACC - niech działa :)
malinkapoziomka
18 września 2013, 09:28czasem nie wiadomo w co ręce wsadzić, tyle człowiek ma do zrobienia. Trzymaj się cieplutko i zdrowiej. pzdr!
benatka1967
18 września 2013, 09:16to mnóstwo tych obowiązków przed tobą ;) miłego dnia !!!