No, pokój przygotowany na przyjście Maleństwa. Pomalowany na piękny błękit (uwielbiam błękity, turkus i niebieskie barwy). Wreszcie się uspokoiłam, bo myślałam, że nie zdążymy (mój mąż zawsze na wszystko ma czas, a ja czasem przez to szaleję :))
Teraz spokojnie oczekuję na to co będzie się działo.
Ale wiem, że jeszcze sobie poczekam. Mam taką budowę miednicy, że brzuch wysoko jest, kanał zamknięty i do zejścia jeszcze dobre 3 cm. Z pierwszym synem też tak było. Nawet w dniu porodu był tak wysoko, że hej. Czasem zazdroszczę kobietkom, które(tak jak moja koleżanka właśnie teraz) chodzą z malutkim rozwarciem i po odstawieniu luteiny itp. po prostu za moment urodzą. Tym to dobrze.... a ja znów nastawiam się na tę okropną oxy:(
Dzidziuś mój nadzwyczaj spokojny, ogromna różnica w porównaniu do pierwszego synka, który czasem skakał w tym brzuchu (i potem też dawał w kość). Teraz to się nawet martwię czy nie za spokojny....
Ale pada deszczyk :) działa uspokajająco :)
Novalia26
22 czerwca 2012, 19:37Mój mężuś na szczęście też dużo wcześniej zrobił remont :) Dzięki temu troszkę nerwów mi odeszło :) Co do samego porodu to mam nadzieję, że urodzę wcześniej niż przed terminem a najbardziej to bym nie chciała bym przenosić. Wtedy dopiero bym się denerwowała :P Pozdrawiam :)
AMORKA.dorota
20 czerwca 2012, 19:17ja widzę,że ci mężowie to jednakowi jeśli chodzi o czas........u mojego synka zielony.
NovemberRain
20 czerwca 2012, 13:13U mnie też niebieski, mimo, że dziewczynka :) i też ani widu ani słychu jakichkolwiek oznak porodu, cicho, głucho i wszystko pozamykane na 10 spustów...będziemy tak razem czekać i się niecierpliwić...
asia0525
20 czerwca 2012, 10:09Dzidziuś dziś odpoczywa i leniuchuje ;)))) Miłego dnia!!!!
100dnidoutratywagi
20 czerwca 2012, 09:29o jejku jak fajnie z maleństwem i pokoikiem :):):):)