Wczoraj był integracyjny wypad naszej firmy. Jedzenie było pierwsza klasa. Uwaga wymieniam:
Z grilla było: kiełbaski, kaszanka, karkówka, szaszłyki, kurczak, nadziewana papryka, rybka w folii ze szpinakiem, pieczone ziemniaczki
Zupa z papryki - bardzo smaczna, bułeczki
Sałatki: 6 różnych rodzajów, cukinia z grilla, papryka z grilla, ogórki małosolne, smalec do chleba, 4 rodzaje sosów.
Wszystkiego co kto chciał. Ale ja byłam bardzo grzeczna, po zaprzyjaźnieniu się z dietą wiem już na co mogę sobie pozwolić, a czego nie jeść. Zjadłam dwa kawałki ryby w folii, trochę zupy i próbowałam wszystkich sałatek i warzyw z grilla. No pysznie było :) I lekka się czułam, nie mam wyrzutów sumienia.
A dziś z ulgą wracam do dietki mojej. Choć mam wrażenie, że jutrzejszy pomiar wagi nie będzie optymistyczny. Od soboty mam zaparcie więc chyba z kilogram mam w brzuchu :) Nie lubię tego, bo waga wtedy nie jest adekwatna do rzeczywistego wyglądu.
Poza tym w tym tygodniu nie miałam czasu ćwiczyć i jestem strasznie leniwa w tym względzie.