I leżał w łóżeczku
Ależ mnie wczoraj kocisko przeraziło! Zaczął strasznie kichać, ale tak strasznie, strasznie! Żółte gile i... krew.
Szybko do weta, szybki antybiotyk. Wyjazd do rodziców czasowo odroczony.
No i wczoraj nie biegałam. Nie wiem też czy będę biegać dziś bo całą noc czuwałam, przekładając kotu głowę kiedy odruchowo obracał ją tak, że aż się krztusił.
Teraz czeka nas 10 dni podawania tabletek. Dobrze, że już jako-tako opracowaliśmy strategię :)
Trzymajcie kciuki za układ odpornościowy kotecka!
Ja wykorzystuję czas niebiegania na małą regenerację, pobolewa mnie stopa więc te 2 dni przerwy na pewno dobrze mi zrobią. Masuję, smaruję maścią i już jest trochę lepiej.
Lena_
7 lutego 2014, 21:56zdrówka dla kotka
heres.to.be.fit
7 lutego 2014, 15:40ale mam nadzieję, że Twój kotek się z tego wyliże:)
heres.to.be.fit
7 lutego 2014, 15:39ja też kiedyś zajmowałam się kotkiem (mama mu zdechła) i trzeba było go karmić pipetką, bo jeszcze sam nie umiał jeść, był przeuroczy (chyba jedyny kot, którego lubiłam)... prawie 3 tygodnie się nim zajmowałam zanim sam zaczął jeść i ... zdechł:( matko jak ja wtedy ryczałam
Monyyka
7 lutego 2014, 14:00biedny koteczek :< ale dobrze, że o niego dbasz :) na pewno wyjdzie z tego :)