Mija trzeci tydzień diety...
Po drodze impreza rodzinna u mnie w domu (czyli wiadomo jak to jest z ciociami:P), zbliża się @ wielkimi krokami, pogoda taka, że ruszyć szanownych literek z fotela się nie chce, więc i wskazówka wagi nie zmienia kierunku... co jest bardzo demotywujące...
Ale... nie poddajemy się:D. Co nas nie zabije, to wzmocni.
Zapowiadają przypływ energii i moc sukcesów w pracy lub w szkole (co przyda się, bo i tutaj są ostatnio małe problemy na tle motywacyjnym). Może w końcu się ociepli i zacznę się ruszać:). Ale... mo(r)ze jest głębokie i szerokie, a w tym morzu pływa ryba, która się nazywa Chyba :P
Miłego dzionka:)
LadyJolie
6 maja 2010, 22:22pozdrawiam