chyba ze 3 tygodnie waga wskazywała 64,3. Przetrwałam ! w końcu 63,3, spadek 1 kg. Skończyłam z ważeniem się codziennie- to mi tylko psuło nerwy, jak widziałam na + choć trochę, to na cały dzień miałam zepsuty dzień.
Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo, całą energię kierować na nią.
Wczoraj około godziny ćwiczeń- abs'y brzuszki i 20 min steppera. Dzisiaj zrobię killera- chcę poczuć wszystkie mięśnie. Chciałabym inny sprzęt do ćwiczeń, a nie stepper, skakankę. Kupiłam nawet hula, ale za małe jak na mój wzrost i dobijałam się, że nie mogę nim kręcić ;_;
muszę odłożyć parę groszy na twister. pomodeluję talię.
niby fajnie pięknie. już blisko 5 z przodu - około miesiąca diety, a skóra z brzucha nadal mało jędrna i trzęsie się i wałkuje w tym miejscu. Wkurza mnie to. W ogóle cała jestem mało jędrna dzięki tym ćwiczeniom- za mało intensywnie je wykonuje. Tak coś mi się wydaję.
Wróciłam do wagi licealnej. Jest świetnie. Szczęście jest wtedy, kiedy możesz się z kimś nim dzielić. A ja nie mam z kim tym się podzielić. Dzisiaj pojadę odwiedzić babcię. Może zauważy, ze schudłam. Chociaż ona. Bo przecież nikt mi nie zrobił miłego komentarza odnośnie wyglądu- ani w domu, ani na uczelni. :( Babcia zawsze wszystko widzi i komentuje. Mieszczę się już we wszystkie ciuchy, które nosiłam 3-5 lat temu. jeszcze tylko kilka kilogramów dzieli mnie od osiągnięcia wymarzonego sukcesu.Chcę być z każdym dniem co raz szczuplejsza. I nigdy nie przytyć. Tak się zapuściłam, ze teraz ciężko mi sie pozbyć dużego brzucha - ponad 70 cm w talii... chciałabym 60 cm, albo 65 , ale to fizycznie nie jest możliwe z racji budowy - szerokie ramiona, szeroka klatka piersiowa, żebra ułożone równolegle, lekko zwężające się jedynie, płaska pupa, mało otłuszczona, wąskie biodra. Zazdroszczę Wam, dziewczyny filigranowej figurki *_* Musze docenić to, co mam.
Wczoraj zmotywowała mnie siostra do działania. Do zrobienia czegoś dla siebie. Wiem, że mi się uda! Wszystkim się uda.
Koniec użalania się. Czas na 5 h wykładów i 4 h ćwiczeń. I spędzenie czasu z `Optyką kryształu`. Już nie mogę się doczekać studiów magisterskich z moją specjalizacją! moja pasja <3
BĘDZIE DOBRZE. ZAWSZE JEST. PRĘDZEJ CZY PÓŹNIEJ. NAJWAŻNIEJSZE TO POKONYWAĆ WŁASNE GRANICE MOŻLIWOŚCI I UWIERZYĆ W TO, CO NIEREALNE. ZMIENIĆ `PROBLEM` NA WYZWANIE.
chudzinki <3
Zakoloryzowana3
21 lutego 2013, 07:57Ostatnie zdanie bardzo trafne i motywujące:D życze powodzenia:D!
motylek278
21 lutego 2013, 07:36No i o to chodzi!!!