Cześć,
Dzisiaj nie będę miła:) No niestety. Musze się poskarzyć ale tylko odrobinkę:) od czego by tu zacząć...... może tak:
w związku z moją tarczycą powinnam zgłosic się po pomoc do dietetyka klinicznego i dosonale zdaję sobie z tego sprawę - fakt faktem i cena średnio przystępna i moja sytuacja życiowa (praca za granica) zmusiły mnie do poszukiwania innej drogi. O Vitaliii słyszałam juz lata temu i od lat mam tu konto, gdyz Wasze historie, przepisy i pomysły, ktore otrzymuje na pocztę w ramach subskrypcji wielce mnie interesują i inspirują o zachwycie nie wspominając:) Zresztą - same wiecie - pokazałyście swoją wielkość nie raz:) Ostatnio diętę wykupiła także moja najmłodsza siostra, która zmaga się z Hashimoto i chudnie mimo, iż przykłada się tyle co ja do nauki angielskiego (czyli niezbedne minimum).
No to pomyślałam I JA spróbuję! Spróbowałam.......
Po dwóch dniach na wykresie zadowolenia od 1 do 10 przyznaję 8. Już wyjaśniam: otóż tak dużo ze względu na przystepność, fajną motywację, extra aplikacja - łatwa, przejrzysta, nawet głupiutka trzpiotka się odnajdzie no i ta niebiańska lista zakupów:) Opieka dietetyka, trenera i psychologa....no jeszcze nie próbowałam poza szybka odpowiedzia od Pani dietetyk, ale przyczepić się nie ma do czego. Generalnie spoko.
Ale ale ale...... od tych dwóch dni jem praktycznie same kanapki z rzodkiewką.Na ciepłe danie nawet po powrocie z pracy nie moge liczyć z tego co tutaj widze to dopiero gdzies w sobotę jakiś makaron i coś rozgrzewającego z imbirem.I tak tak tak - wiem o mozliwości zamiany posiłków:) Dziś zamieniłam sobie kolację - kuskus z rodzynkami i papryka był paskudny bleeeeee..... nie dla mnie takie rarytaski. Moja siostra z kolei ciągle je makaron lub sałate. Nie wiem jak działa układanie diety ale liczyłam na coś więcej. No i przyznam szczerze, że wczoraj jabłko było niezbędne, gdyż umierałam z głodu - pracuję fizycznie i codziennie trenuje 1,5 h - na kanapkach długo nie pojadę:) Fajnie chudnąć, czaję tę faze natacia no ale jak mi po godzinie od jedzenia burczy w brzuchu to tak średnio mam ochotę na jakąkolwiek aktywność. No ale walczę:)
I żeby było jasne - nie czepiam się:) To wypisuję mój głodny brzusio i suche jelitka:( Wody pić staram się pić dużo poprostu nie zawsze zaznacze, to ten chleb:) Takie a nie inne odczucia mam równiez dlatego, że tu w Holandii chleb smakuje jak papier toaletowy - nie jadłam ale tak się domyslam:) Kto był, próbował to wie. Paskudztwo. Do tego niegdy nie jadałam tyle chleba i myślę że spokojnie tę kaloryczność można by było zastąpić czymś innym. No te znaki przyzwyczajenia...... Ale mam nadzieję, że waga ruszy i moję katusze nie pójda na marne:)
I tak wtrącę - od dwóch tygodni trenuję z chodakowską to jest trzeci i zauwazyłam pierwsze efekty:) TAK!!! Mam więcej siły, jestem mniej smutna, moja skóra stała się bardziej napięta, niedawno wykonywane ćwiczenia były dla mnie o wiele za ciężkie dziś daje radę. Coś niesamowitego! :) Jeszcze jak waga zacznie spadać i będe czuła się lżejsza to juz będę happyy i na pewno polecę tę Vitalię znajomym:) Moje przyjaciółki sie śmieją, że jestem teraz fit kanapkową testerką :)
Trzymam kciuki zarówno za siebie jak i za Was:) Walczmy mimo przeciwności i zawsze znajdujmy tę pozytywną stronę życia. Damy radę? TAAAK! Damy radę!
Ahoj!
aniapa78
17 października 2017, 22:05Dasz radę. Też lubię poćwiczyć z Chodakowską:)