Na razie się trzymam :D. Joga zaliczona. Kroków trochę brakuje, bo jakoś niezbyt się chodziło po tym deszczu, ale może jeszcze połażę po schodach do góry i na dół:D. Bieganie sobie odpuściłam, ale to nie ze względu na deszcz, tylko konieczność utrzymania optymalnej formy w weekend, a zauważyłam, że po takiej piątce to się jednak nie czuję najlepiej następnego dnia. Z tego samego powodu kalorie w górze założonego limitu - ale jednak się mieszczą. Ja chyba lubię być na diecie. Cała moja kreatywność wybucha wtedy w kuchni 🤩. Mam nadzieję, że uśmiechacie się dziś co najmniej tak samo radośnie jak ja😁.
Śniadanie: Jajka nadziewane pastą z awokado i domowego pesto, prosciutto cotto, sałatka z resztkami gorgonzoli
II Śniadanie: Skyr w postaci kakaowego kremu z mrożonymi owocami i migdałami
Obiad: Wątróbka, ziemniaczki, buraczki (od teściowej😍 - najlepsze) na ciepło i surówka z ogórków kiszonych
Kolacja: rosołek z orkiszowo-pietruszkowymi kluskami lanymi
kasiaa.kasiaa
10 stycznia 2025, 06:52Brawo 💪