Mój stan psychiczny zaczyna się normować. Dzisiaj było słonko i dostałam mega powera. Przyduszone byłam ostatnio- postawa męża przede wszystkim i tak w ogóle. Jakaś chandra mnie dopadła. Rzeczy, które mnie irytowały i smucimy nie zostały zmienione, ale jakoś przeszłam z nimi do porządku dziennego. Takie rozmowy trzeba prowadzić na spokojnie...
Dzisiaj biegłyśmy. Koleżankę coś noga zaczęła bęc, więc zrobiłyśmy dwa kółka i zawiozłam ja do domu, po czym wróciłam i zrobiłam jeszcze 3. Zadowolona z siebie jestem!
Muszę zacząć mniej jeść. Po 18 nie jem. Kurde, bo nie schudnie. Nie mam siły, ani ochoty liczyć kcal, ani wykupywać diet. Mam je ściągnięte, wydrukowane. Ech. Muszę mniej jeść! Spróbuję do niedzieli nie jeść słodyczy. Zobaczymy, czy się uda.
A tymczasem zatęskniłam za świętami i zrobiłam kapustę z grzybami. Pyyyycha!
PACZEK100
6 października 2022, 08:35Oj tak słoneczko i od razu człowiekowi lepiej. Głowa do góry, oby się z mężem ułożyło.