Witajcie
cos ta wiosenka nie chce zawitac, niestety. Drugi dzien siedze w domku z mlodsza , przeziebiona pociecha. Ale lubie takie dni. Mam tylko czas dla siebie i mlodej.
8; 30 a ja juz mam mieszkanko posprzatane, po sniadanku jestesmy i buraki siedza w parowarze. Pisze bo wczesniej bym sie ociagala, snula po katach zmeczona. Zawsze rano potrzebowalam duzo czasu na rozruch. I marzylam o tym, by sie kiedys obudzic i miec troche zyciodajnej energii.. i przez lata nic... uznalam, ze tak po prostu mam i nic tego nie zmieni.
a tu prosze...taka zmiana
nie wiem czemu to zawdzieczam, ale pewnie po trosze rzuceniu fajek i kawy, jak i oczyszczaniu DOW. W kazdym razie jest super, nawet teraz, kiedy ciemno a za oknem chmury sniegowo-deszczowe, zero slonca.
Dzis na obiadek robie nozki , ziemniaczki i buraczki - wszystko z parowara.
Buraczki teraz sie gotuja, nastepnie po ostudzeniu zetre je i doprawie chrzanem, ktory zrobilam 3 dni wczesniej.
Wiecie, ze wczesniej bylam kulinarnym beztalenciem i nie wpadlam na to by samodzielnie robic buraczki?! Szukalam po marketach gotowych sloiczkow a ze zadne mi nie smakowaly to po prostu ich nie jadlam!!.... masakra jak sobie wspomne...
ok, mykam.
wieczorkiem spisze dzisiejsze menu
zycze Wam milego dnia