Dzień dzisiejszy zaczęłam od pomiaru swojej wagi.
Otóż w 5 dniu mam spadek -0,9 kg.
Następny pomiar za tydzień.
Gdyby tak to szło nadal, to w 40 dniu postu miałabym spadek - 7,2 kg i zeszłabym z "nadwagi" na "normalną wagę".... ach...pomarzyc...ludzka rzecz...
Co do samopoczucia, to jakoś dziś też było w miarę fajnie.
Za oknem w końcu jakieś podmuchy wiosny.
Dziś było szalenie ciepło i nawet słońce przebiło się przez chmury.
Było aż +10 st. C . Życ nie umierac:)
Jest 5 dzień i zaczął mnie bolec krzyż, dokładnie odcinek lędźwiowy, na tyle, że jak się pochylę, lub usiądę na podłodze, to wstac nie mogę ani się wyprostowac. Identyczne bóle lędźwi towarzyszyły mi pare lat wstecz (nie pamiętam z jakiej to okazji) oraz przy ciążach, w końcowych stadiach tak 8-9 mc.
Byc może jest to ten tzn. kryzys ozdrowieńczy (?!)
Dziś menu takie jakieś ubogie:
Jabłko, grejpfrut
Zupa cebulowa
Duszone pomidory z czosnkiem
Woda z cytryna - 1,5 litra
Pomidorki koktajlowe - z 10 sztuk
Jutro coś smacznego muszę wymyślic, ale zobaczymy jak to mi wyjdzie, bo póki co to nie mam pomysłu.
To by było na tyle
Papapapa