Zaczynam mieć serdecznie dość tej zimy! Non stop jesteśmy chorzy. Z jednego przeziębienia wchodzimy w następne. Dopiero co nie chodziłam przez 2 tygodnie, przez kontuzje nogi.
Ech.
Dietę trzymam. Jem tak jak zakładałam. Dużo warzyw, nabiału, zdrowy obiad jakiś owoc i tak jakoś to idzie do przodu.
Tylko ta wagą...
Bardzo powoli spada. Od 1 stycznia zeszło mi gdzieś 2,5 kg. Jednak nie mogę się poddać. Od początku roku jak zaczęłam jeść zdrowo, zaczęły mi się problemy ze skórą oraz gastryczne. Po 3 tygodniach doszłam do wniosku, że winnym za to jest nabiał. Muszę poczytać. Bardziej zorientować się w temacie. Od dwóch dni nie jem nic z nabiału i jest ogromna różnica. Jednak nie powiem, że mi go nie brakuje.
Menu:
Śniadanie: 2 kanapki ciemnego chleba z jajkiem, sałatą, pomidorem.
Śniadanie II: sałatka z świeżych warzyw, garść orzechów włoskich, odrobina piersi z kurczaka.
Obiad: Pierś z kurczaka, 2 ziemniaczki, ogórki
Podwieczorek: jabłko
Kolacja: póki co brak.
Laurka1980
26 stycznia 2019, 09:14Nabiał mi tez szkodzi, ale jem, jakoś nie potrafię sobie odmówić. 2,5 kg to przecież bardzo ładny wynik :)
Ultrafiolett
26 stycznia 2019, 09:24Wiesz bardzo dużo przytyłam przez swieta i myślałam, że na samym początku diety spadnie więcej. :)
zurawinkaaa
25 stycznia 2019, 21:01Ja też czekam na lato ;)
Ultrafiolett
25 stycznia 2019, 21:42Ja mam ostatnio wrażenie, że jak zamykam oczy to widzę plażę i słońce:D