Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień był... dziwny. Położyłam się wczoraj o 22:30, zasnęłam może ok. 23:00 i spałam jak zabita do 08:00. Rano nie mogłam się podnieść. Wstałam w końcu, zjadłam śniadanie, poczekałam kilkadziesiąt minut, wypiłam kawę - nadal nic. Wypiłam drugą - nic. Na 14:30 miałam jechac uczyć małą angielskiego, myślałam, że nie dotrwam ;)
W końcu pojechałam, odbębniłam swoje, pojechałam po zakupy. Wracam sobie słuchajcie, szeroka droga, z naprzeciwka sznur samochodów, zakręt... I w tym momencie wylatuje na mnie facet. Na czołowe. Ja po hamulcach, po klaksonie, długimi, prawie stanęłam, ci, kórych wyprzedzał też. A facet sobie przejechał jak gdyby nigdy nic. Nawet mi ciśnienie nie skoczyło, chyba się przyzwyczaiłam do idiotów na niemieckich drogach... A w domu usłyszałam w radio, że niedaleko (na tej samej drodze zresztą) był wypadek - czołowo zderzyły się dwa samochody, straty na 30.000 euro, kierowcy ciężko ranni. Nieudany manewr wyprzedzania. Tarararara...
Przyjechałam do domu, wlazłam na to swoje trzecie piętro obładowana torbami, stawiam je na podłodze, żeby wyjąć klucz od mieszkania, patrzę na wycieraczkę... A tam wszytko zasłane igłami z choinki, lametą i jednym słowem wielki syf. Sąsiadeczka moja ulubiona wynosiła choinkę i zostawiła mi taki pierdolnik pod drzwiami. O nie, co za dużo to nie zdrowo. Nie dość, że wiecznie otwiera na oścież drzwi na suszarnię (jest na naszym piętrze, piździ tam niemiłosiernie, a w mieszkaniu mamy przeciąg - jest cholerna zima i mimo kartki na drzwiach "zamykać drzwi" paniusia prośby nie uznaje), to jeszcze mi syfi na wycieraczce. Jak ja swoją odkurzałam, to i jej zawsze przejechałam. Teraz już nie będę. Wiecie, co zrobiłam? Wzięłam tę swoją wycieraczkę i wytrzepałam cały ten syf na jej :) No bo bez przesady, ja wczoraj cały dzień sprzątałam całą chałupę, łącznie z wycieraczką, a ta mi taki pieprznik będzie robić. O nie. I siedzę teraz cała zadowolona :D
Potem się okazało, że miałam mieć dzisiaj jeszcze jedne zajęcia, ale myślałam, że ich nie będzie i nie pojechałam. Zresztą nie miałam przygotowanych materiałów, tak że nic by z tego nie wyszło. Przełożyłam na przyszły tydzień.
Zadzwonił Polak, jest zainteresowany (mimo dość wysokiej ceny), więc jutro przychodzi dogadywać szczegóły. Sama jestem ciekawa, co on potrafi, mam nadzieję, że niedużo, bo uczenie początkujących zawsze jest prostsze ;) Chce mniej gramatyki, a więcej gadać - zobaczymy jak to wyjdzie. Fajnie, jak wszystko dobrze pójdzie, to będę miała 2 osoby na angielski i dwie na niemiecki :)
Dobra, lecimy z fotomenu.
Śniadanie: jajecznica z dwóch jaj z maleńską parówką (nawet nie wiem z czego, E dostał w mięsnym na spróbowanie), 2 kromki tostowego pełnoziarnistego chleba z serkiem chrzanowym. Nie dałam rady całości :)
II śniadanie: miseczka winogron
Obiad: na szybko, bo było późno. Jakieś dwa wegetariańskie kotlety (ale miały taki smak, że aż zajrzałam do składu, czy na pewno nie ma tam mięsa) i gotowane warzywa z odrobiną soli, ziołami włoskimi i pół łyżeczki margaryny. Węgli niet, bo nie miałam czasu.
Kolacja: naturalna activia zblendowana z mrożonymi malinami i łyżeczką miodu
Takie sobie to moje dzisiejsze menu, planowałam trochę inaczej (na obiad miał być ryż), no ale cóż. Jutro będzie bośniackie danie jednogarnkowe z wołowiną :)
Nic to, lecę do królików, a potem lulu. Jutro muszę doprowadzić swój pokój do stanu użyteczności, jak koleś ma przyjść ;)
Trzymajcie się cieplutko i miłego wieczorku!
Ula
siczma
11 stycznia 2015, 11:32'Fajna' przygoda.... Jedzonko wyglada apetycznie, ale wydaje mi sie, ze bardzo malo dzisiaj zjadlas!! Prosze przeis na wolowine:) bo juz mi sie pomysly koncza, a w uk wolowina tansza od kurczaka..
nataliaccc
10 stycznia 2015, 13:26mimo wszystko apetyczne te Twoje jedzonko:-)
mercedesa
10 stycznia 2015, 09:50Pyszności jadasz ;) super pamiętnik ;p
siwa1984
9 stycznia 2015, 16:38Dopiero jak pojawiłaś się na głównej to odnalazłam Cię ponownie. Cieszę się, że wróciłaś, bo Twoje wpisy zawsze mnie bardzo motywowały. :)
cynamonowy44
9 stycznia 2015, 09:09No! Dobrze że podjęłaś walkę z sąsiadką :! Ileż można znosić takie coś. Też na drodze miałam dziwną sytuację wczoraj, gość jechał jakąś malutką maszyną drogową dosłownie na 1 osobę. Wystawił rękę przez lewe okno, a z naprzeciwka jechał samochód - myślałam, że mu macha! No różne pomysły ludzie mają. więc ja kierunek w tym momencie i buch już na na lewy pas wjechałam, a tu widzę jak ten w lewo skręca... droga mało tam odśnieżana.. No ale na szczęście wolna jechałam... Czyli to był znak, że skręca (bo świateł na pewno, żadnych tam nie miał.. Oj Ale tak jak napisałaś o tym gościu, to już szczyt... wszyscy na drodze na pewno zawał i szok a tu jedzie jakby mi sie należało po czerwonym dywanie
UlaSB
9 stycznia 2015, 09:34Jeeezu, czasami się zastanawiam, jakim cudem niektórzy dostali prawko. I jakim cudem pojazdy bez wszystkich ważnych oznaczeń i światełek są wypuszczane na drogi ;)
cynamonowy44
9 stycznia 2015, 09:43Jest dużo pytań na jakie odp nie dostaniemy. Szkoda.
nitktszczegolny
8 stycznia 2015, 22:00Smakowite menu ! :)
UlaSB
9 stycznia 2015, 09:33Bardzo mi miło ^^
jablkozcynamonem
8 stycznia 2015, 21:17Uczysz angielskiego i niemieckiego? Ja udzielałam korepetycji z rosyjskiego, ale wolałam bardziej zaawansowane osoby. To chyba zależy od specyfiki. Cyrylica nie każdemu szybko wchodzi, a gdy przychodzi do czytania, no trzeba mieć cierpliwość. Zawsze chciałam znać dobrze angielski i niemiecki. Także Ci zazdroszczę:)Menu meeeega apetyczne!
UlaSB
9 stycznia 2015, 09:32Tak, angielskiego i niemieckiego :) Częściowo po polsku, a częściowo po chorwacku ;) Z rosyjskim u mnie niestety gorzej, akcenty mnie zabijają po prostu ;) Ale dogadam się jak trzeba :) Cyrylicy akurat też szybko się nauczyłam, zresztą chyba jak każdy ;) Pozdrawiam! :)
Beata1813
8 stycznia 2015, 21:11oszukać przeznaczenie ;) dobrze że wszystko skończyło się dobrze i cała i zdrowa dotarłaś do domku :) menu iście szlacheckie :) pychotki mmm :) pozdrawiam
UlaSB
9 stycznia 2015, 09:30Nie strasz, bo to znaczy, że mnie to przeznaczenie jeszcze dopadnie ;)
Grubaska.Aneta
8 stycznia 2015, 21:04To już się choinka sąsiad ce posypała tak szybko? Moja jeszcze igieł nie zrzuca całe szczęście. A powiedz mi to ty Germanistyki uczysz? Sama kiedyś byłam zafascynowana językiem niemieckim.;)
UlaSB
9 stycznia 2015, 09:30W Niemczech idioci ścinają choinki już na pocątku grudnia, więc przeważnie jak kupujesz, to już jest sucha :/ Poza tym tutaj choinke likwiduje się po 06.01, więc to mnie akurat nie zdziwiło, ale ten burdel na mojej wycieraczce... Uczę niemieckiego, tak :) Nie powiedziałabym, żeby to była z mojej strony fascynacja, znam niemiecki, bo muszę :) Poza tym od czasu do czasu wpadnie trochę grosza ;)