Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień... jak dzień, sensacyjnych przygód w zasadzie brak :) Za to noc miałam... Żeby ją szlag. Najpierw zaczęło mnie męczyć gardło tudzież język, więc czym prędzej przepłukałam otwór gębowy Dentoseptem (do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, że byłam kiedyś na tyle przewidująca, żeby go kupić podczas pobuty w Polsce), podejrzewając, że to od królików. No ni cholery nie mogę się powstrzymać przed mizianiem, całowaniem i wsadzaniem nocha w ich futerko - tak ślicznie pachną i są takie mięciutkie :) Ale chyba będę musiała przestać, bo mi ewidentnie szkodzi - może jakaś alergia?
Potem, jak już zaczęłam przysypiać, przybył E, położył się i natychmiast zaczął chrapać. No żesz k... Wstałam, wzięłam pościel i kompletnie rozbudzona poszłam do dużego pokoju. Nie mogłam zasnąć do 5 nad ranem, a jak przysypiałam, to króliki zaczęły swoje boje o terytorium w korytarzu i tylko słyszałam, jak się ślizgają na kartonach i obijają o ściany w szalonym pędzie (z różnych przyczyn mieszkają chwilowo w domu). No myślałam, że powybijam. O 06:40, jak E wstał do pracy przeniosłam się do sypialni i natychmiast zasnęłam kamiennym snem. Przespałam budzik (w ogóle go nie słyszałam) i wstałam dopiero o 11:00. I szlag trafił moje postanowienie, żeby wstać dziś wcześniej.
Dałam małym żryć, wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, posprzątałam trochę, walnęłam dwie kawy, a po południu pojechałam po zapasy ^^ Dawno nie byłam w REAL-u (normalnie jeżdżę do innego marketu, ale odkąd spotkałam tam swojego popieprzonego byłego staram się unikać), więc tam pojechałam. Na same warzywa i owoce wydałam 25,- euro. Ja nie wiem, chyba ich suty pieką, takie ceny, że pała mięknie. I truskawki w styczniu. Jasne. A w czerwcu jak szukałam to nie było. Fuck logic! :)
Wróciłam do domku, zjadłam obiad , posrzątałam, umyłam wszystkie warzywa i owoce i jak to zobaczyłam, to aż musiałam porobić zdjęcia :D
Kupiłam sałatę, pomidorki koktajlowe, pora (którego normalnie nie cierpię, ale tak mnie dzisiaj naszło na sałatkę z pora, której swoją drogą też nigdy nie lubiłam, że po prostu musiałam), ogórka, paprykę, pietruszkę + koperek + marchew (ok, to dla zwierzaków), baby szpinak, mango, kaki, kiwi, mandarynki, jabłka i banany. Jęzor mi teraz do dupy ucieka, ale za późno na kolację :) No, może mandarynkę jakąś zjem.
Jeśli chodzi o moje dzisiejsze menu, to było bardzo tak sobie. Nie tyle nawet pod względem składników, co raczej ilości i czasów posiłków.
Śniadanie zjadłam dopiero o 12:00. Składało się z bułki (której zjadłam raptem pół) i jajecznicy z 3 jaj z wędliną (też zjadłam ok. 1/2). Najadłam się jak cholera i autentycznie nie byłam głodna przez kolejnych kilka godzin. Wstawiam zdjątko ze świątecznym obrusem w tle ;)
Obiad zjadłam dopiero po powrocie z marketu, o 17:00. Dziś, trzeci dzień z rzędu była bałkańska sarma - jak nasze gołąbki, ale zawinięte w całe liście kiszonej kapusty. Jest pyszna, ale niestety nie widziałam takiej kapusty w Polsce. Chociaż może gdzieś w Warszawie będzie... Zdjęcia brak, bo odgrzewając rozciapciałam ją widelcem w sosie, żeby szybciej była gorąca i wyglądała wyjątkowo mało apetycznie ;) Sztuk 2, bez dodatków. W końcu są i warzywa (kapucha) i mięso (mielone) i ryż. I najadłam się.
Na kolację miała być sałatka z pora, ale nie chce mi się robić, poza tym jestem zmęczona i czaję się na wyrko. Zjem jakąś mandarynkę i pewnie pójdę niedługo spać...
Mimo nieprzespanej nocy i ch...wej pogody (bo inaczej tego nazwać nie można) tryskałam dzisiaj energią. Wczoraj pierwszy raz od dłuższego czasu położyłam się spać głodna (jakieś 3 h po kolacji) i dawno tak dobrze się nie czułam. Poza tym poprzeglądałam swoje stare wpisy i jakoś tak sama się zmotywowałam. Znowu zachciało mi się bawić w gotowanie, robienie zdjęć i w ogóle - w robienie czegoś dla siebie. Poza tym wlazłam na chwilę na Pinteresta i tam też znów mi się spodobało :) W ogóle jakoś tak fajnie :)
Abstrahując - związku z tym, że na urodziny dostałam 3 urocze króliczki, muszę się pochwalić :D
Przedstawiam Wam:
Gizmo - złota futrzasta kuleczka:
(Gizmo czytający S. Kinga)
Hase (po niemiecku "zając", ale Hase jest królikiem. Historia tego imienia jest bardzo długa ;)) - czekoladowa puchata kuleczka:
(obrażony Hase)
i Żuczkę - w garniturku :)
A tu Gizmo jak był jeszcze malutki i ja :)
Wiem, że to nie portal "królikarnia.pl", ale... musiałam :)
Życzę Wam spokojnej nocy i miłęgo weekendu!
Buziaki, ula
Blair.Witch
3 stycznia 2015, 19:36no ja perle mam dwa lata a portera od sierpnia i go wtedy wykastrowalam i tez czekalam az mu hormony spadna bo byl strasznie napalony na perle..no a dlugo walczyly ?bo ja to psychicznie wymiekam jak futro lata i jeszcze pogryzione i jedno i drugie..
UlaSB
7 stycznia 2015, 14:01Przepraszam za późną odpowiedź, jakoś musiałam przegapić Twój komentarz :( Moje króliki szybko się polubiły. Ja wiem? Kilka dni to trwało. Dopóki chłopaki nie byli wykastrowani, to Hase skakał na wszystko, co się rusza, Gizmo był spokojny. Szybko ustaliły hierarchię, ale tak jak mówię, one od początku były razem. W Twoim przypadku możliwe, że Perła poczuła się zagrożona na swoim terytorium i dlatego walczą. 2 lata to strasznie długo i trudno mi powiedzieć, czy się polubią, ale niestety wiem, że są przypadki, kiedy króliki nigdy się nie akceptują. Ze mnie żaden tam ekspert, ale sporo czytałam na ten temat na forach, bo nie byliśmy pewni, czy 3 króliczki to dobre rozwiązanie.
Blair.Witch
3 stycznia 2015, 19:15czesc a wez mi napisz jak sie dogaduja miedzy soba..bo mam parke ale poki co to nie przepadaja za soba i nie mam pojecia jak to zmienic..achcialabym zeby zyly w zgodzie..
UlaSB
3 stycznia 2015, 19:33A wiesz, że całkiem całkiem? Na początku się lały, ganiały, wyrywały sobie futro - walczyły o terytorium i hierarchię. Teraz chłopaki są po kastracji, więc znowu trochę walczą, ale ogólnie siedzą sobie przeważnie wszyscy razem, liżą sobie futerko, przutylają się i w ogóle jest sielanka. A jak jeden musi na kilka godzin do lekarza, to pozostałe dwa są strasznie smutne :)Nie wiem, czemu Twoje się nie lubią... Nasze były razem praktycznie od początku, a kupiliśmy je jak miały jakieś 4-6 tygodni...
Gruba-ska.Aneta
3 stycznia 2015, 18:46Cudne króliczki !!!!!!!Ja też kiedyś miałam króliczka ,nazywał się Kropka, był biały w czrne łatki.Bardzo miło go wspominam:))) Pozdrawiam cieplutko :*
UlaSB
3 stycznia 2015, 19:30Króliczki są świetne :) Ja wcześniej miałam świnki morskie i w zasadzie teraz też chciałam, ale mój E nie lubi, więc poszliśmy na kompromis i mamy króliki ;) I nie żałujemy :) Pozdrawiam! :)
siczma
3 stycznia 2015, 16:14Piekne warzywa! Pamietam jak ja wydalam raz 15 funtow na targu na sama zielenine... Normalnie szok ile kosztuje zdrowe jedzenie... Czy E to ten sam facet, z ktorym niezbyt Ci sie ukladalo zanim zniknelas? Jesli tak to super, ze Wasz zwiazek przetrwal, jesli nie, to dobrze, ze znalazlas sobie kogos lepszego:)
UlaSB
3 stycznia 2015, 18:02No naprawdę, bardziej się opyla codzienne żarcie z Makszita... A E to ten sam :) Mieliśmy kryzys kilka miesięcy temu, może nawet nie kryzys, ale przechodziliśmy trudniejszy okres. Na szczęście E to bardzo mądry facet, więc udało nam się wszystkie problemy rozwiązać :) PS. Fajnie znów Cię widzieć :))
nataliaccc
3 stycznia 2015, 10:11chyba zaraziłaś mnie wpisem albo ta Twoja nieszczęsna noc na mnie przeszła, bo ja dzisiaj miałam podobną:P hehe
UlaSB
3 stycznia 2015, 17:54Upppss... Przepraszam :* :)
betterthanyesterday
3 stycznia 2015, 07:04jakie słodziaki :) przepiękne.
UlaSB
3 stycznia 2015, 17:46Dziękuję ^^
Udzicha
2 stycznia 2015, 23:56przesłodkie cudeńka:)))
UlaSB
3 stycznia 2015, 17:44Dziękuję :))
natalie.ewelina
2 stycznia 2015, 23:12fajnie ze jestes....zarazaj mnie energia.....kroliczki cud miod malina...
UlaSB
3 stycznia 2015, 17:43Strasznie mi miło, że ktoś jeszcze o mni pamięta ^^ Uwaga: zarażam! :D
Roxi18
2 stycznia 2015, 22:52najpiekniejsze kroliki jakie widzialam, fajnie ze wrocilas :) powodzenia!
UlaSB
3 stycznia 2015, 17:42Dzięki bardzo :* Buziaki!
Grubaska.Aneta
2 stycznia 2015, 22:01Ale słodkie te króliki u nas w parafialnej żywej stopce takie mamy :) ja tak do swojego psa się w tu łam ma taką przyjemna długa sierść. Sałatka porowa jest przesmaczna. A z tym chrapanie to by się twój E. moim W. zgrali była by symfonia na dwa głosy :)
UlaSB
3 stycznia 2015, 17:42Hahah, symfonia na dwa głosy strasznie mi się podoba - ale tylko w teorii ;) A zwierzaki w ogóle są super, tylko szkoda, że tyle sprzątania ;)