Tak niewiele mi potrzeba, abym ostatnio odczuwała szczęście. Cieszy mnie zimno na dworze, które mrozi mi policzki, kiedy spaceruję z psem. Radość niesie mi też to, że już dłużej nie kuleję, chodzę normalnie, nie odczuwając bólu. Jestem zadowolona, jedzenie smakuje lepiej, dietować się nie chce. Umilam sobie czas wszelakim jedzeniem, patrząc jak waga powoli idzie ku górze, zupełnie nie przejmując się tym, że przytyłam kilogram czy dwa. Wszelakie wcierki na włosy zaczynają powoli je ratować... wiem, po dwóch narkozach będą one jeszcze przez długi czas wypadać, jednak liczę na to że tabletki, wcierki i odżywki jakoś zmniejszą ilość moich kudłów poza obszarem głowy.
Dziś dzwonili ze szpitala po konsylium. Nie zostanie przeprowadzona u mnie chemioterapia, po prostu za jakiś czas dojdzie do kolejnej operacji i całkowitym usunięciu guza. Kiedy dokładnie - nie wiem. Zostałam także powiadomiona o tym, że mam przybyć do szpitala w celu odebrania mojej zielonej karty. Dobrze, niechaj i tak będzie... Potem do 28 stycznia moja stopa w żadnym szpitalu nie postanie! Koniec i kropka!! Muszę jedynie zapamiętać, by poinformować o tym, że rezonans głowy, który był robiony na początku listopada wykazał gruczołaka. Może to być związane z neurofibromą, także warto o tym wspomnieć.
Prawda jest taka, że nie mogę się już doczekać końca stycznia i tej wizyty u lekarza, przez jeden, ważny powód - chcę w końcu rozpocząć rehabilitacje! Nie mogę się doczekać pełnego powrotu do zdrowia.
Kiedy będę po rehabilitacjach wracam do długich spacerów, ćwiczeń i zbilansowanej diety!!! Ja już chcę! Chcę chcę chcę!
Jestem szczęśliwa... Wszystkie małe, codzienne pierdoły, sprawiają że mam uśmiech na twarzy.
Życie. Kocham Cię życie nad życie.
screwdriver
7 stycznia 2016, 16:45Super, że jesteś taka zmotywowana, na pewno szybko wrócisz do zdrowia a później droga do wymarzonej sylwetki to będzie już pikuś!
Tysialke
7 stycznia 2016, 17:11Jasne że tak, kwestia kilku miesięcy, akurat na wiosnę i lato sylwetka jak ta lala! :D