Wczoraj mimo ogromnego bólu pleców postanowiłam wyjść z przyjaciółmi na karaoke. Warto było! Siedziałam i łączyłam łzy ze śmiechem, ludzie traktowali mnie normalnie, ludzko, zapominając o potworku, który sprawia, że jestem nieco kłopotliwa ostatnimi czasy. Śmiejcie się lub nie, ale nadałam imię mojemu nowotworowi. Śmieszkamy ze znajomymi że Jędrula ostro mnie poturbował, jest pozytywnie. Podchodzimy do tego z humorem, jest dużo łatwiej, naprawdę. :)
Przez moją chorobę odsunęło się ode mnie wielu ludzi, została tylko bardzo mała garstka, której za nic w świecie nie zamieniłabym na liczne grono fałszywych twarzy. Kocham ich całym serduszkiem i wiem, że dzięki nim jest dużo łatwiej.
Zapewne niektóre z was są ciekawe jak wygląda Tomasz... cóż. :D
Tak czy inaczej...
Waga dalej pokazuje 55, jednak prawda jest taka, że patrząc dziś na siebie w lustrze nie czułam się gruba... Nie czułam się nieatrakcyjnie, nie czułam się źle. Podoba mi się mój brzuch, moje obojczyki, ręce, biust... Jedyne co chciałabym zmienić to uda... ale nie mam jak... cholernie ciężko jest zrzucić uda nie mogąc chodzić! Cholera! xD
Dzisiaj wyjątkowo długi wpis, przepraszam jeśli zamęczyłam ale troszkę się ostatnio działo!! :* Buziaki kochane robaczki!
RapsberryAnn
20 grudnia 2015, 22:30moim zdaniem masz idealną figurę :) p.s komentarz nie jest z litości tylko szczery :)
Tysialke
21 grudnia 2015, 10:50Dziękuję bardzo. :)