Wczoraj był mój ostatni dzień w pracy. Powoli dochodzę do siebie. Rozstanie było burzliwe, ale w końcu to wszystko za mną. Kobieta była zszokowana, że śmiem zrezygnować z pracy u niej. Oczywiście nie dopuszcza do siebie myśli, że nie jest taka super jak sama siebie postrzega. Niech jej będzie, że to ona jest ofiarą. Ja w końcu osiągnęłam co chciałam, mam długi weekend i od poniedziałku startuję w nowym miejscu. Nauczyłam się nie oceniać pochopnie, ale i tak zapowiada się dobrze zresztą z mojego starego biura wszyscy odchodzili po krótszym i dłuższym czasie, a w nowym miejscu są osoby zadowolone od wielu lat, o czymś to świadczy chyba?
Łezka w oku zakręciła mi się parę razy jak się klienci ze mną żegnali, którzy po pierwsze widzą, ze coś jest na rzeczy, skoro jedna pracownica ucieka miesiąc temu, a teraz ja. W dodatku w strasznym okresie, ale trudno. Jedna pani zadzwoniła z żalem, że żałuje, że odchodzę, że ta szefowa jest popieprzona, że wszyscy uciekają, że mam wpadać na kawę, że życzy mi samych sukcesów, że mogę na nią zawsze liczyć, że na emeryturze (za rok) chciałabym, abym to ja ją rozliczała (jak się wyraziła "ktoś kompetentny i normalny), jej pracownice tez są zawiedzione. Inne firmy też mi już maile wysyłają, że dziękują i będą tęsknić. Czyli nie byłam może taka najgorsza jaj się wydaje mojej byłej już szefowej, skoro klienci tak bardzo mnie polubili?
Muszę dojść do siebie.
Przyznaję się też bez bicia, że mam na sumieniu pączka, ale do nowej pracy będę dreptać na nóżkach to go spalę
Udanego tłustego czwartku!
Ps. I jeszcze jedna dobra wiadomość:
PRZYZNALI NAM KREDYT!
KOŃCZYMY REMONT.
PRZEPROWADZAMY SIĘ W KOŃCU NA WIOSNĘ!
Łezka w oku zakręciła mi się parę razy jak się klienci ze mną żegnali, którzy po pierwsze widzą, ze coś jest na rzeczy, skoro jedna pracownica ucieka miesiąc temu, a teraz ja. W dodatku w strasznym okresie, ale trudno. Jedna pani zadzwoniła z żalem, że żałuje, że odchodzę, że ta szefowa jest popieprzona, że wszyscy uciekają, że mam wpadać na kawę, że życzy mi samych sukcesów, że mogę na nią zawsze liczyć, że na emeryturze (za rok) chciałabym, abym to ja ją rozliczała (jak się wyraziła "ktoś kompetentny i normalny), jej pracownice tez są zawiedzione. Inne firmy też mi już maile wysyłają, że dziękują i będą tęsknić. Czyli nie byłam może taka najgorsza jaj się wydaje mojej byłej już szefowej, skoro klienci tak bardzo mnie polubili?
Muszę dojść do siebie.
Przyznaję się też bez bicia, że mam na sumieniu pączka, ale do nowej pracy będę dreptać na nóżkach to go spalę
Udanego tłustego czwartku!
Ps. I jeszcze jedna dobra wiadomość:
PRZYZNALI NAM KREDYT!
KOŃCZYMY REMONT.
PRZEPROWADZAMY SIĘ W KOŃCU NA WIOSNĘ!
edycja2
27 lutego 2014, 22:25chciałabym w sobote co Ty na to?najlepiej rano,bo wyjezdzam do b.a rano to jeszcze nikt nic ode mnie nie chce.potem to juz gorzej:)
Ellfick
27 lutego 2014, 22:01czas płynie jak szalony... Miki 8 miesięcy, a Ty za chwile nowa praca, a niedawno pisałaś o swoich problemach ze starą.. gratuluje Ci jeszcze raz.. odpoczywaj, regeneruj siły na nowe wyzwania... trzymam kciuki - powodzenia.. fajnie z tym kredytem :D
edycja2
27 lutego 2014, 21:00pobiegałam :) 40 min:)
mona26r1
27 lutego 2014, 17:13Gratuluję zmiany pracy, remontu i wyprowadzki :) same dobre wieści u Ciebie :) a starą pracą się nie przejmuj, trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść, niech Cię taką po prostu zapamiętają :)
Marcela28
27 lutego 2014, 15:32Gratuluję:) Oby w nowej pracy wiodło Ci się równie dobrze:*
Siranel
27 lutego 2014, 12:42super, oby nowa praca okazała się dużo lepsza od starej, powodzenia
edycja2
27 lutego 2014, 11:58pobiegniesz ze mna?naparwde? byłoby wspaniale! to miłe kiedy ludzie Cię tak doceniają,to znaczy jestes bardzo dobra w tym co robisz! powinnaś być z siebie super dumna! ja bym była! odezwe sie wieczorem jak włącze komp po bieganiu!