Brrrrrr! jak dzisiaj na moich Mazurach było zimno!!! taki przeszywający wiatr w dodatku wiał - nie poszłam przez to na kijki. Ledwo wytrzymałam godzinkę z braćmi na sankach.!
Wtorek i środę spędziłam na studiach swoich. Pojechałam w miarę bezproblemowo. we wtorek - pociągiem. I wracałam do domu w środę po południu - mój boże!!! co się dzieje z PKP, to ludzkie pojęcie przechodzi :( Pojechałam na dworzec - wiecie, laptop na ramieniu, na drugim torba z notatkami,książkami itp. myślałam, że ramiona pourywa,..... ale mówie pojadę pociągiem, zawsze to szybciej jak busem. Pojechałam na pociąg, który ZAWSZE , od 5 lat jeżdżę w końcu, jest podstawiany godzinę wcześniej. Pojechałam więc na tyle wcześnie, żeby zająć sobie miejsce siedzące (nie raz w końcu stałam w korytarzu)... I co? czekałam razem z tłumem ludzi ponad tą godzinę na mrozie, na peronie, nikt nas nie powiadamiał, że coś się dzieje, w momencie, kiedy już powinien odjeżdżać pociąg- podano komunikat - że podstawienie ulegnie dalszemu opóźnieniu z przyczyn technicznych!!!! i czekaliśmy następne 30 minut..... podstawili nam w końcu ZIMNY wagon, bo szynobus nawalił. W sumie, jechałam więc 2,5 godziny w czapce i rękawiczkach nawet. A co moje ramiona z tymi rzeczami wycierpiały.....Kochane, ja się ledwo ruszam :( mój kark jest tak naciągnięty, że nawet skręt głowy sprawia mi ból:((((( już mam serdecznie dość tego jeżdżenia :((
Mimo wszystko - dziś zmusiłam się do jakichś ćwiczeń - domowych, pomyślałam, że może choć trochę rozluźnię te mięśnie.... ale chyba nie podziałało....
W ogóle, to we środę, na wykładzie, miałam prezentację. Przedstawiłam projekt, nad którym tyle dni pracowałam. Razem z koleżankami dwiema - i o dziwo, nawet nas kobiecina nie skrytykowała, toż to szok! byłyśmy ostatnią grupą, która przedstawiała w tym semestrze, i zarazem jedyną, której nie skrytykowała. Za tydzień ma nam przedstawić propozycję ocen. no ciekawe co powie:)
Zdjęć menu niestety nie mam, pożyczyłam bratu aparat:) Ale napiszę wam co dziś zjadłam:)
Śniadanie: 3 kromki razowca ( dość duże) z wędlinami.
II śniadanie: BRAK - nie byłam głodna, bo spałam dziś do 9tej, i późno zjadłam I śniadanie:)
Obiad: Ziemniaki zapiekane z serem żółtym, pieczony kurczak bez skóry.
Kolacja: 2 naleśniki z konfiturą i jabłko (mama Lubego mnie tak rozpieszcza )
Śniadanie: 3 kromki razowca ( dość duże) z wędlinami.
II śniadanie: BRAK - nie byłam głodna, bo spałam dziś do 9tej, i późno zjadłam I śniadanie:)
Obiad: Ziemniaki zapiekane z serem żółtym, pieczony kurczak bez skóry.
Kolacja: 2 naleśniki z konfiturą i jabłko (mama Lubego mnie tak rozpieszcza )
Tak w ogóle. to mam ostatnio problemy z akwarium wiecie....zastanawiam się ,czy nie mam za słabego oświetlenia, bo obumierają mi niektóre roślinki..... muszę wynaleźć jakiegoś specjalistę, żeby mi doradził. I jedna rybka mi chorowała, miała problemy z trawieniem - ale udało mi się jej pomóc:) Internet to błogosławieństwo - mogłam w nim wyszukać dokładne instrukcje, jak tej małej istotce pomóc:) No i jutro przychodzi mamy koleżanka - oddam jej młode mieczyki i gupiki - tak mi się ślicznie rozmnażają :) chyba im się podoba u mnie:) No i w dodatku moja suczka dostała @ ! oszaleje - kolejna urojona ciążą przede mną! No ---- chyba, że jej nie dopilnuję, haha, Panie boże broń!!! :)
No nic, lecę słonka, poczytam,
i spać:)
Buziaki!
benatka1967
7 stycznia 2011, 16:26zimą,współczuję, byłaś dzielna :)))
MARGOLKA26
7 stycznia 2011, 08:25kurzę współczuję tych przygód z pkp =TO JAKIŚ KOSZMAR!!!!!DZIĘKI ZA MIŁE SŁOWA .ale jak dla mnie to jest jeszcze ,,tragedia ,,może po5-10KG BĘDZIE JUZ O,K!!!POZDRAWIAM
kulka844
6 stycznia 2011, 23:23kobitko:)przeczytałam połowę twojego pamiętnika:)) płynie z niego niezwykła siła:))też chciałabym schudnąć tak jak ty i dalej trwać i się nie poddawać:)) pozdrawiam:))
Chemiczka83
6 stycznia 2011, 23:08Oświetlenie wydaje się być ok, my mieliśmy oświetlane jedną malutką lampką , a akwarium było duże 150l. Jak masz jakąś zbędną lampkę, np. taką zwykłą biurkową to podłącz skierowaną na akwarium na kilka dni i zobaczysz czy zwiększenie oświetlenia pomogło.
Chemiczka83
6 stycznia 2011, 22:40A co do płatków gryczanych to mnie smakują, próbowałam w połączeniu z innymi płatkami, albo same, z bananem, innymi owocami, syropem malinowym, z polewą z kakao, z serkiem wiejskim. Na słono nigdy nie próbowałam.
Chemiczka83
6 stycznia 2011, 22:37Współczuję Ci tej jazdy pkp. Mimo, iż ja jeżdżę pociągami tyko parę razy do roku, gdy mnie wysyłają na jakąś delegację ( najczęściej do Warszawy), to i tak zawsze jak tylko pomyśle o tej drodze to jestem chora. Raz chyba tylko zdarzyło mi się dojechać na miejsce zgodnie z rozkładem i bez przygód. Na pocieszenie mogę Ci tylko dodać, że skoro tyle wytrzymałaś, to jeszcze te pół roku do obrony dasz radę:) A co do roślinek, to masz je wsadzone w doniczkach w kamykach czy tak po prostu je wsadzasz? Mój ex kiedyś miał akwarium, więc co nieco wiem o rybkach, roślinkach itd. Jeżeli masz wsadzone w to spróbuj je rozsadzić w inne miejsce i wlej może odkażalnika ( nie pamiętam jak się nazywa, ale taki po wymianie wody), zwiększ temp. na około 30-31 stopni oraz intensywność napowietrzenia. Spróbuj tego tak na jeden , dwa dni. Potem co jakiś czas powtarzaj. Nam zawsze się roślinki rozrastały jak głupie, aż oddawaliśmy do zoologicznego.
mikolino
6 stycznia 2011, 22:26Silna z Ciebie kobietka!!! Pozdrawiam ;-)
laureine
6 stycznia 2011, 22:22Jechałam pkp 12h zamiast 7, z czego stałam prawie 6 więc wiem jak to jest, nóg do tej pory nie czuję! Dziękuję za wsparcie :*
Finni
6 stycznia 2011, 22:16pewnie prezentacja byla tak zajebista ze nie bylo co dodac tylko gratulowac :) o boj ale wspolczuje tego pkp-owego szalenstwa! ja na szczescie nie musze korzystac.... łaaaa nalesniki! ale smaka mi zrobilas! :)
LuiKa
6 stycznia 2011, 22:15ojeje! Te pociagi to koszmar! Moze termos albo jakis kompres poloz na te obolale miejsca. Miesnie niezle naciagniete musza byc! kuruj sie;) A na rybkach to sie nie znam, nie poradze. Ale, ale moge pwoiedziec, ze menu Twoje mi dzis takze odpowiada:) Te ziemniaki brzmia bosko:)) Buzioolki;*