Jak minął dzień? Mój był całkiem udany, choć niebywale męczący jak się teraz okazuje, bo już nie mam siły na nic haha:) Rano pomogłam trochę przy słoikach, a później musiałam się wybrać na zakupy - kupić prezent urodzinowy dla moich siostrzenic:) Zakupiłam dwa piękne pluszowe misiaki w sukieneczkach, ale szukałam ich po mieście ze 2 godziny haha:) Później zrobiłam obiad i w drogę: z braćmi na rowerach, an urodzinowe przyjęcie:) ( 3 km w jedną stronę - więc uznaję zakupy i dojazd, za dzisiejszą porcję ruchu ) Dziś czeka mnie już tylko prysznic, książka i sen :D
Moje menu:
Śniadanie: chleb razowy, pasztet drobiowy, papryka biała, rzodkiewka + kleik (dziś więcej otrębów pszennych) SUMA: 448 kcal
II śniadanie: jabłko z cynamonem, i koktajl mleczno jabłkowy z płatkami owsianymi. SUMA: 300 kcal
Obiad: klopsy z mięsa indyczego, ziemniaki, sałatka z kapusty pekińskiej, rzodkiewki, cebuli i ogórka w jogurcie naturalnym.SUMA: 418 kcal
Kolacja: surówka z marchewki i śliwek, pieczone jabłko w serku wiejskim light, chlebek chrupki. SUMA: 347 kcal
Śniadanie: chleb razowy, pasztet drobiowy, papryka biała, rzodkiewka + kleik (dziś więcej otrębów pszennych) SUMA: 448 kcal
II śniadanie: jabłko z cynamonem, i koktajl mleczno jabłkowy z płatkami owsianymi. SUMA: 300 kcal
Obiad: klopsy z mięsa indyczego, ziemniaki, sałatka z kapusty pekińskiej, rzodkiewki, cebuli i ogórka w jogurcie naturalnym.SUMA: 418 kcal
Kolacja: surówka z marchewki i śliwek, pieczone jabłko w serku wiejskim light, chlebek chrupki. SUMA: 347 kcal
Łącznie: 1513 kcal:) Idealnie:)
No i na przyjęciu urodzinowym, nie skusiłam się na nic, poza kawą :) Mam na takie wyjścia niezły sposób :) Przed wyjściem - wychodzę do sklepu i kupuję sobie na kolację, coś co bardzo lubię, i bardzo mi smakuję, siedząc tam przy stole, wystarczy sobie powiedzieć : po co ci to ciasto - skoro w domu na kolacje masz takie specjały:) Chociaż ja nauczyłam się już na tyle kontrolować, że patrząc na jedzenie - nie zjem, jeśli nie chcę:) Nie ważne, że to święto,imieniny, czy coś:) - to i tak warto miec takie zabezpieczenie, prawda?:)
No nic,na razie uciekam, spojrzę co u was:)
Maryśka!
TwardaJa
4 sierpnia 2010, 14:58- 1 szkl mleka 0,5% - 90 kcal, 2 łyżki płatków owsianych błyskawicznych - 74 kcal, 1 jabłko - to już od wielkości zależy , ale powiedzmy , że takie większe i ma z 80 kcal:) Łącznie więc : 244 kcal. Czasem dodaje mniej mleka , a w zamian schłodzonej wody, albo soku jabłkowego:) Posypuje całość cynamonem. Pycha:)
CiemneBordo
4 sierpnia 2010, 14:43Kochana, dzieki za zaproszenie :) I za twoje wpisy o stabilizacji :) Bardzo pomocne :D :* Interesuje mnie ten koktajl mleczno jabłkowy z płatkami owsianymi :) Jak go robisz i ile ma kcal w twojej porcji :)Prosze o info :* buzka!
TwardaJa
3 sierpnia 2010, 22:14kleik - piję co rano, zawsze bez wyjątku - składa się na niego: łyżka siemienia lnianego zalanego ciepłą wodą wieczorem i przykrytego jakimś talerzykiem. Rano - dodaje do niego łyżkę otrębów pszennych i dolewam gorącej wody lub mleka. To wychodzi taki kisielowaty napar. Poprawią przemianę materii.Miałam kiedyś problem z zaparciami - odkąd piję siemię lniane, problemu nie mam, już kilka miesięcy. Poza tym, siemię lniane niezwykle syci i ma sporo tłuszczów omega 3 , a do tego poprawił mi się dzięki niemu stan włosów :) A jabłuszko - wydrążam, wlewam do niego serek, posypuje cynamonem i piekę w mikrofali:) Pyszniutkie...... :) pięknie pachnie, syci i świetnie smakuje:)
mikolino
3 sierpnia 2010, 22:06Twoje menu jest boskie! gratuluje silnej woli ;-) A jablko pieczone to normalnie pieczesz, czy masz jakis specjalny sposob?? A jaki kleik jesz na sniadanie?? Pozdrowienia ;-)
poziomkowa1986
3 sierpnia 2010, 21:57ruchu dość, a do jedzonka pyszności :) ładnie Ci idzie :)
Chemiczka83
3 sierpnia 2010, 21:49Ja też się umiem hamować ale wkurza mnie jak gdzieś idę i nakładają mi na talerz. Wolę jak stoi jedzonko na stole i się można częstować bądź nie. Nie cierpię sytuacji gdy mi się wciska na siłę coś lubianego przeze mnie i pysznego czy też coś na co nie koniecznie mam ochotę.
Grubas1991
3 sierpnia 2010, 21:43Świetny pomysł na te przyjęcia :) Też muszę tego spróbować, bo niestety w towarzystwie, na imprezach lub przy święcie najtrudniej mi się opanować :(
Carmellek
3 sierpnia 2010, 21:31Wytrwała to Ty jesteś, powinnam się uczyć tego od Ciebie ;D Ale z moją silną wolą raczej bym nie dała rady, za to Ty doskonale sobie radzisz. Fajnie, że już tak daleko zaszłaś, pokazujesz cały czas, że jednak można kontrolować siebie. A co do tych schodów, to ja zawsze jestem taką łamagą, eh..., że ja jeszcze połamana nie byłam ;] Trzymaj się ;D
CocoCha
3 sierpnia 2010, 20:32jak zwykle u Ciebie, ja na szczeście tez mam tak, że nie muszę jeść jak nie chcę - na przyjeciach itp . No chyba, że to obiad i nie wypada, czy coś ;p