No i tak to. Byłam tu już nie raz. Zdarzyło się nawet z sukcesem. I jestem znowu. Możecie sobie dopowiedzieć, co to znaczy. Zresztą wszystko widać na suwaku.
Mam świetny powód do schudnięcia, który jednak nijak mnie do tego nie motywuje. Chwilami mam wrażenie, że wręcz dokłada stresu, który radośnie zajadam. A potem już nie jest tak radośnie.
I chociaż kompletnie nie mam do tego motywacji, to muszę zejść z wagą co najmniej do poziomu, przy którym codzienne czynności nie są tak bardzo problematyczne. Bo jeszcze teoretycznie pół biedy, gdy się zasapię wchodząc pod prysznic, wszakże nikt tego nie widzi. Ale przecież jest wiele niby niewymagających sytuacji wśród ludzi, które wywalają mój puls w kosmos, co nie jest zbyt przyjemne.
Także tak. Trzeba się ogarnąć wreszcie.
Wiewiorka85
8 listopada 2018, 15:40o kochana nie jesteś pierwszą i nie ostatnią, która zaczyna po raz enty :) Witaj w klubie, powodzenia życzę i cóż walczymy razem :)
Tubylec
19 listopada 2018, 18:25oj wiem to aż za dobrze, bo sama zaczynałam milion razy (dwukrotnie to się nawet udało po ok. 25kg zrzucić)
Katrain
6 listopada 2018, 15:52Powodzenia życzę i może motywację znajdziesz właśnie tu :)
Tubylec
6 listopada 2018, 16:11Dziękuję :) I taką mam nadzieję z tą motywacją :)