kurde, czekam już drugi dzień na @, żeby przyszła i mieć ją z głowy na ten miesiąc a tu nic, na bank nie jestem w ciąży więc nie wiem o co chodzi, zawsze była na czas a teraz takie humory, a ja czekam żeby razem z nią poszła sobie opuchlizna, no i to kłucie w brzuchu. Eh szkoda gadać, no i mam zabieg u ginekologa, wymrażanie, czy któraś z Was miała, czy to boli (choć to bez znaczenia, urodziłam naturalnie bez znieczulenia synka z waga 4410 kg więc żaden ból nie jest mi straszny)), czy trzeba jakoś się przygotowac specjalnie?
Z innej beczki była wczoraj u mnie sąsiadka, żebym jej doradziła jakąś dietę, ja co mam problemy z swoją, ale jakoś tak w rodzinie i otoczeniu mam opinię osoby, która się na tym zna, więc mówię jej co i jak i pytam, dlaczego chce schudnąć,a ona, że lekarz jej kazał, kardiolog, była na wizycie, ma jakieś problemy z sercem i powiedział, że pierwsze co, że ma się wziąść za wagę. Myślę sobie ok, dziś ważne by pozbywać się nadprogramowych kilosków, bo szkodzą na zdrowie, albo zaszkodzą w przyszłości, no i tak się zastanawiam ile ona waży. Bo wzrostem tak jak ja 1,65 a waga no cóż kiedyś tam wspomniała że waży 60 kg, co ja przyjełam z przypróżeniem oka, bo babka wygląda chyba gorzej niż ja, tzn grubiej, to znaczy ma inną budowę, bo jest gruszką i szczuplutką ma górę, ale dół no tam jest troszkę tego i owego. I myślałam, że sciemnia z tą wagą, wiecie jak czasem babki sobie odejmują kilogramów i dziwiłam się strasznie bo ja takiego problemu nie mam i zawsze mówie tyle ile mam. Ale wracając do tematu, pyta czy mam wagę bo ona ważyła się u lekarza i wyszło jej 67 i nie chce jej się wierzyć bo w domu ma 65 (ja myślę, kurde fakt przytyła trochę, ale 67- szok dla mnie bo ja mam 76 i wyglądam na szczuplejszą - od razu mówię, że nie piszę tego z jakieś zawiści czu zazdrości) no i wchodzi na tą moja wagę a ja tak podpatrzyłam i normalnie szok faktycznie tam jest 67,5. Także nie wiem o co chodzi czy mam grube kości czy ubita jestem czy cuś ale z podziwu nie mogę wyjść od wczoraj. I tak sobie myślę, że jakbym poszła do lekarza, i by zapytał mnie o wagę to zostałabym na dzień dobry zlinczowana hahahaha.
Z innych spraw dietetycznie dobrze, trzymam się, 4 dni bez słodkiego, posiłki o stałej porze, no i mój osobisty sukces piję litrami w pracy (herbate głównie), tzn staram się, mieć pracowy bilans na poziomie 2,5 l (nie pytajcie ile razy lecę do kibelka). W niedzielę przywoże rower i startuję, wiem, że mało kto mnie czyta ale jakby ktoś tak do mnie trafił a wiedział jak się te paski dodaje, np. przejechane km i inne to proszę o podpowiedź. No i nie pamiętam czy się chwaliłam - Maciek ma już 5 zębów i idzie szósty, jak nie było to nie było, a teraz wysyp. Dzisiaj mam gości, więc myślę, że może trochę gorzej wypadnę z kcal ale no cuż dawno się nie widzieliśmi i trzeba to trochę poświętować. Ciężko mi się goni ten nieszczęsny pasek, dziś na wadze 76,2 czyli malutki spadek, ale myślę, że jak @ przyjdzie i pójdzie to spadnie od razu trochę. Trzymajcie kciuki.
papapapa
Madziaaa27
20 stycznia 2011, 11:43miałam wymrażanie, trwa 10 minut nic nie czuc!