Grudzień niewątpliwie kojarzy się ze świętami, prezentami i rodziną. Jest to mój ulubiony miesiąc w roku, na który ciągle czekam. Zawsze kochałam zimę, śnieg i te wszystkie światła na ulicy, oraz w domach, a także uwielbiałam adwent, który akurat teraz się zaczyna. W związku z tym, że święta tuż tuż, z czego mam nadzieję każdy się cieszy, postanowiłam zacząć ćwiczyć. Oczywiście wcześniej ćwiczyłam, ale to było raz lub dwa razy w tygodniu i to tak „na odczepnego”. Teraz postanowiłam się poprawić. Od dzisiaj zaczynam 30 day shred challenge i mam nadzieję, że wykonam go co do dnia. Wtedy to może wstawię Wam zdjęcia porównawcze, które wykonam dzisiaj i jeszcze w jakieś dni. Mam tylko nadzieję, że będą jakieś efekty i ten ruch nie pójdzie na marne :)
Pisałam Wam ostatnio (no dobra może
troszkę więcej niż ostatnio), że miałam robione badania. Niby
wszystko wyszło dobrze, ale lekarka powiedziała, że to nie
wyklucza choroby i mam przyjść w przyszłym tygodniu do niej na
ważenie, a wtedy jeśli waga nie spadnie da mi skierowanie do
endokrynologa, bo tak być nie może. Naprawdę zaczynam się
zastanawiać, czy to może być powodem tego, iż kilogramy nie chcą
spadać, a nie jem tragicznie, no nie wiem... Oczywiście nie chcę
usprawiedliwiać tym mojego wyglądu, bo to już tylko i wyłącznie
moja wina. Poczekamy i za tydzień dowiem się ile ważę. Może będę
mogła zaktualizować pasek? Jedyne, co mnie rozczarowało, to to że
pani nie chciała dać mi skierowania do dietetyka, o które
poprosiłam. Po prostu uznała, żebym nie przesadzała, bo nie jem
najgorzej, więc po co mi on?
Póki co daję Wam tylko jedno zdjęcie , a sama zmykam wykonywać pierwszy dzień challengu.
etvita
1 grudnia 2014, 21:03Też uwielbiam grudzień :) A z wynikami póki co wyluzuj. Nie ma co panikować na zapas :) Trzymam kciuki
TruePrincess
1 grudnia 2014, 21:14;)