Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek napiszę taki wpis. Zostały trzy tygodnie do Ślubu, który był moim celem jeśli chodzi o odchudzanie. Obiecałam sobie, że będę najlepszą wersją siebie. I wiecie co? OSIĄGNĘŁAM TEN CEL :)
Nie schudłam nie wiadomo ile, ale waga powolutku spada, a nawet gdyby nie spadła, to nic się nie stanie. Nie mam idealnej figury, ale wyglądam o wiele lepiej w ubraniach. Moja skóra jest jędrniejsza, "skrzydła" na rękach jeszcze lekko się bujają, ale przypuszczam, że nigdy się ich nie pozbędę, bo to raczej skóra, a nie tłuszcz. Brzuch jest zdecydowanie mniejszy, a w talii zleciały 3 cm z czego cieszę się najbardziej, bo moja suknia podkreśla właśnie tą część ciała :)
A teraz coś o dziwnym uczuciu... Dziś rano kiedy oglądałam się w lustrze czułam się jakbym nie była sobą, jakby brakowało mi tych kilku fałdek, które gdzieś uciekły. Nie wiem o co mi chodzi... Przecież cały rok starałam się "ogarnąć" -_-
domsza
15 lipca 2017, 19:56Świetnie wyglądasz :)
14chochol
14 lipca 2017, 21:09Wygladasz pieknie. Sliczna skora. Nogi pewnie tez wspâniale.
angelisia69
14 lipca 2017, 14:31jej swietne cialo,zadne faldki tu nie pasuja :P
filipAA
14 lipca 2017, 09:40A może dopada cię stres przed ślubem?
tricked_beauty
14 lipca 2017, 13:21Póki co ślubnego stresu zero, sama radość :)
aniapa78
14 lipca 2017, 09:21Świetnie wyglądasz:)