Cześć!
Ostatnio świętowałam przymiarkę sukienki sprzed 10 lat. Poniekąd zostanę dziś w temacie starych ciuchów.
Jakiś czas temu pozbywałam się starych szmatek. Również takich, z których- co tu dużo mówić- trochę mi się "wyrosło" Natknęłam się wtedy na trzy pary pięknych, prawie nieużywanych jeansów. Westchnęłam nad nimi jak nad rajem utraconym. Mimo, że tamtego dnia miałam już na koncie kilka straconych kilogramów, to jednak wiedząc, jak mozolnym procesem jest moje chudnięcie (niewyrównana niedoczynność tarczycy), nie liczyłam nawet, że w najbliższej dekadzie wcisnę tyłek w te piękne rureczki.
Bez sentymentu pozbyłam się wtedy wielkiego worka ubrań. Ale te trzy pary gaci zostały ze mną, w paczce obklejonej taśmą na 10 stron. Na wierzchu napisałam "61-62", bo tyle mniej więcej ważyłam nosząc ostatni raz swoje zgrabne, jeansowe galoty. Był to oczywiście skrót myślowy od "gdy znów zobaczysz tyle na wadze, rozerwij tę folię w cholerę i przymierzaj!"
Żeby moja przypowieść nie wyglądała na zbyt nieskazitelną, w paczce znalazł się też sweterek, za którym zatęskniłam ważąc 64 kg, toteż rozerwałam folię przed czasem, mehehe nie zmienia to faktu, że dziś wreszcie przyszedł dzień, który spędzam w jednej z trzech par wyczekanych spodni.
I tak oto pewnego dnia "M. z przeszłości" poprosiła "M. z teraźniejszości" o przekazanie prezentu "M. z przyszłości".
Na zdjęciu ta ostatnia z rozpakowanym prezentem
Berchen
25 kwietnia 2017, 17:59OMG marzenie, duzo pracy ,gratuluje!