Chwilowe zawieszenie pamiętnika.
Mam teraz wystawianie ocen i gdy włączam komputer, to by sprawdzić coś potrzebnego do nauki. Gdy będą wystawione, wrócę do pisania. Ale ruszam się i mniej jem, spokojnie :D.
Czemu nie piszę?
Bo nie mam o czym pisać. Chodzę na rower, przynajmniej godzinę. Przynajmniej 3 razy w tygodniu. Do tego ograniczam słodycze, słodkie napoje. Nic wielkiego. Waga z mojego pamiętnika jest z wieczora, gdy miałam @. Gdy się skończy, zważę się znowu, rano i zapiszę wynik. Potem będę robić to co tydzień. W następnym wpisie napiszę coś więcej. Życzcie mi powodzenia w postanowieniach.
Początek po raz setny.
I mam nadzieję, że ostatni. Że tym razem zacznę na dobre i.. nie skończę, nie wrócę do mojej wagi. Sama ze sobą źle się czuję, nie mogę założyć ubrań, które mi się podobają. Ciągle słyszę docinki ,,przyjaciółek``, rodziny, a nawet ludzi na ulicy. Mam dość, po prostu dość.
Chcę, by zobaczyli, że teraz oni są górą, a ja jestem grubym nieudacznikiem, ale ja mogę schudnąć i gdy tak się stanie, pozostaną chamami, a ja już nie będę tłusta. Tak, to jest piękne uczucie. Dawno go nie doświadczyłam. Ale biorę się za siebie. Muszę zrobić to dla swojej osoby, przede wszystkim.
Dzisiejsze menu:
Śniadanie:
Pół kromki chleba z szynką,
kawałek babki drożdżowej mojej babci,
szklanka ciepłej herbaty.
II Śniadanie:
Ciemna bułka z ziarnami, serem, masłem, sałatą, rzodkiewką i ogórkiem,
330 ml Ice Tea Lipton
W międzyczasie:
Kilka frytek i łyków Coli od koleżanki.
Obiad:
Spaghetti
Kolacja:
Kanapka z Nutellą,
Szklanka mleka
Wiem, dzisiejszy jadłospis jest beznadziejny i nietrafiony, ale o odchudzaniu pomyślałam dopiero przy obiedzie i to wtedy postanowiłam wziąć się za siebie.
Pojechałam na rowerze do sklepu oddalonego o 3km od domu, po tabletki na odchudzanie. Nie myślę, że przez nie schudnę, ale powinny coś pomóc, a przede wszystkim bardzo motywują.
Cóż, mam nadzieję, że życzycie mi powodzenia. Pozdrawiam ciepło! :)