Podobnie, jak w ubiegłym roku po feriach - nie mogę się pozbierać. Przekroczyłem właśnie magiczną granicę 100 kg. Muszę coś z tym zrobić. Jestem już blisko. Myślę, że czas zacząć liczyć to co jem.
Waga rano 100,5 kg. Zainstalowałem aplikację Fitatu. Od drugiego śniadania liczę kilokalorie. Na śniadanie wyszło więcej, niż przewidziane było w diecie - 705 kcal. II śniadanie trochę zmodyfikowałem - jogurt naturalny zmiksowałem z 2 łyżkami otrębów żytnich, 1/2 jabłka ze skórką i 1/2 kiwi - razem 222 kcal. Na obiad niestety gotowiec z lodówki - pierogi z mięsem. Nie było czasu ani na zakupy, ani na gotowanie. Niestety obowiązki. 7 sztuk pierogów - 633 kcal. Nie wiem, czy się najadłem? Utrzymuję przewidziane odstępy pomiędzy posiłkami. Dziś po raz pierwszy przygotowałem jeden posiłek wg Vitalii - po niewielkiej modyfikacji. Piję wodę odznaczając ilości. Najgorzej będzie z ostatnim, wieczornym posiłkiem. Do tego trzeba będzie znaleźć czas na ćwiczenia.
garfildus
20 lutego 2016, 22:10Tez wyluzowałam, ale trzymam się na razie poniżej +1kg. Nie mam kiedy dbać o to, co jem w związku z nawałem zleceń, ale mam nadzieję, ze niedługo się unormuje (czego i tobie życzę). Pozdrawiam :)
iw-nowa
20 lutego 2016, 17:09Mnie pilnowanie kcal z Fitatu pomogło, bo nie zdawałam sobie sprawy, ile tak naprawdę jadłam. Teraz chwilowo jakoś mniej go potrzebuję, ale ogólnie warto wiedzieć, zanim wejdzie w krew zdrowe jedzenie odpowiedniej wielkości posiłków, bo to chyba cel tu nas wszystkich. :)
DARMAA
20 lutego 2016, 14:30Mam podobnie jak wyluzuje to potem nie umiem się ogarnąć.Zabawę z aplikacją mam już za sobą owszem skuteczna ale jak dla mnie zbyt uciążliwa!