Jestem dumny z siebie. Wszystko przemawiało za tym, żeby dzisiaj nie biegać - zimno, mokro, ciemno, wzdęcia, gazy, zaparcie, bóle brzucha, przepełnienie po lunchu, teściowa w kuchni z makaronem nadziewanym mięsem po włosku, żona, która mnie opuściła wyjeżdżając na szkolenie, a liczyłem, że pójdzie ze mną pobiegać. Jednak przebrałem się i wyszedłem. Dokładnie - wyjechałem. Zapomniałem telefonu z aplikacją do biegania i moim planem treningowym - wróciłem do domu 7 km i pojechałem ponownie. Postanowiłem, że dzisiaj pobiegam. I jestem szczęśliwy z tego powodu. Wiało tak, że przynajmniej w jedną stronę zawsze biegałem pod wiatr, a nie było lekko. Dziś trening interwałowy - 6 x 400 metrów w zakładanym tempie 5,08 min./km. Jeszcze przed tygodniem nie udało mi się zrobić 4 x 400 metrów w tym tempie. Tymczasem dzisiaj średnie tempo interwałów - 5,05 min./km. Nie mogłem uwierzyć. Łącznie 7,25 km w średnim tempie 6,29 min./km. Dziś był dobry dzień na bieganie, pomimo wiatru. Wieczorem ma padać deszcz lub deszcz ze śniegiem.
Po bieganiu jeszcze moje wyzwanie - PLANK. Dziś dzień 6 - 1 minuta 20 sekund. Dziś czułem już napięte mięśnie brzucha. Jutro trening z Vitalią.
Na razie nie wyobrażam sobie jeszcze czasów powyżej 3 minut.
MexoS
4 grudnia 2015, 17:24o, ciekawe. Chyba spróbuję podjąć wyzwanie ;] Gratulacje za 1;20
eliXir
1 grudnia 2015, 20:41gratuluję :)