Ten etap jest dla mnie najprostszy. Przychodzi ten jeden dzień, kiedy czuję się źle, kiedy wstaję, czuję się źle, kiedy kładę się spać. Kiedy każda prosta czynność jest dla mnie męcząca. Kiedy nie mam natchnienia do życia. Kiedy nic mnie nie cieszy. Kiedy postanawiam, że przyszedł już czas, żeby coś zmienić. Zaglądam wtedy tam, gdzie nie zaglądałem przez ponad pół roku. Nie zaglądałem, żeby nie wzbudzać w sobie poczucia winy. Nie zaglądałem, gdyż nie byłem jeszcze gotowy do tego, żeby coś zmienić. Wszystko ma swój czas. Przychodzi natchnienie, przychodzi postanowienie i zaczyna się realizacja. I nagle wszystko przychodzi łatwo.
Jeden dzień i nagle 1,5 kg mniej. Jak bardzo świadczy to o błędach w dotychczasowym odżywianiu. Jeden dzień, który daje natchnienie do szeregu innych zmian. Zmiany, które dają natchnienie do działania. Działanie, które nadaje sens życiu. Gdyby tylko tak mogło trwać dłużej. Niestety natchnienie prędzej czy później ulatuje. Takiego natchnienia trzeba na nowo szukać lub to natchnienie musi nas na nowo znaleźć. Ważne, że jest i że chcę na nowo zmienić swoje życie. Każde natchnienie przynosi nowe doświadczenie. Być może w końcu osiągnę swój cel. Wtedy trzeba będzie popracować nad tym, by go utrzymać.
tombom
2 lutego 2014, 19:17Muszę tylko uzmysłowić sobie, że "go" potrzebuję :)
tombom
2 lutego 2014, 19:11Kiedy zmieniam się i swój styl życia, wtedy odnoszę sukces. Kiedy zapominam o tym, wracam do punktu wyjścia. Nie wiem, jak zrobić, żeby nie zapominać. Dziękuję :)
vickybarcelona
2 lutego 2014, 19:06wazne aby ustalic sobie racjonaly plan, ktory nie bedzie meczacy ale stylem zycia - (wiem brzmi latwo, a roznie bywa...) Powodzenia :)