Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czas zmian na lepsze
16 stycznia 2010
Decyzje zapadły. Cele zostały wytyczone. Wracamy do Polski! Dajemy jeszcze Islandii szansę wykazania się, bo może ma jeszcze względem nas jakieś ambitne plany. Jeśli w ciągu roku, półtorej nie pojawią się ciekawsze perspektywy powrót do Polski murowany. Animatorem pomysłu był Tomasz. Teraz razem, najpierw mentalnie, potem realnie budujemy nasz plan powrotu. Jeszcze przed urodzeniem Soni, kiedy po raz pierwszy padły słowa o powrocie podczas załatwiania jakiś spraw w centrum Reykjaviku, moją reakcją był bunt i wilgoć w oczach. Pomyślałam wtedy że prędzej czy później trzeba się będzie pożegnać z Islandią. Teraz myślę inaczej. Nie będzie wielkiej smuty. Zamiast tego planuję radość z powrotu. Podkreślę w tym miejscu zwrot "planuję radość", bo chwilowo motyli w brzuchu nie ma, co najwyżej larwy, ale to i tak dobrze wróży na przyszłość. Plan jest a to najważniejsze. Zaciskamy pasa, spłacamy samochód i co tam jeszcze z zadłużeń pozostało, sprzedajemy nasza polską kawalerkę i... kolejny raz zaczynamy od nowa. My, Bliźniaki, jesteśmy w tym na szczęście dobre. Lubimy.
Jakoś taki straszno poważny ten mój wpis. Skupiona już jestem na niedalekim powrocie do Islandii i śmieszności nie odnotowywuję. Tomek podjął się zaprzestania palenia, choć udaje mu się je co najwyżej silnie ograniczyć. Pierwszego dnia wypalił tylko trzy papierosy, zjadł za to dwa do trzech razy więcej pożywienia niż normalnie. Popraw mnie, jeśli się mylę Tomaszu. Stało się to dzień po 5 urodzinach Majki, więc żywność zalegała stosami w lodówce, wystarczyło sięgnąć. Nerwowość za to objawiał taką, że zmuszona byłam rzucić w niego resztką urodzinowego tortu łącznie z talerzykiem. Celowanie moje marne, gdyż nie trafiłam w ogóle.
fiona.smutna
17 stycznia 2010, 09:17Ja nie umiałam podjąć decyzji o wyjeździe, choć na "ostrzu noża" nie stanęło, ale gdyby jednak.... to były trudne decyzje. Niemniej bardzo sie cieszę, z Twojej. Moje prywatne odczucia są bardzo lokalne....niemal patriotyczne:)))) no i w końcu niewiele na Vitalii pomorzanek:)))) W kupie siła:)))) wracaj:)
treli
16 stycznia 2010, 13:34Ahhh te powroty i odjazdy...U nas podobny byl dylemat jeszcze przed narodzinami Alexa chcielismy wracac do polski bo rodzina i wogole choc musze ci powiedziec ze moj maz urodzil sie w usa i dla niego powrot do polski to bylby niezly szok ale bardzo chcial!!!!!kazdy nam rozradzal mowil ze zwariowalismy a my swoje.teraz troche sie pozmienialo jak jest maluszek mysle o jego przyszlosci i nadzien dzisiejszy zostajemy w nowym yorku a pozniej moze floryda-trzeba cos zaryzykowac...........choc serducho w polsce.jesetm tu dopiero 4lata a do domu daleko:(