Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nadal wszystko be
2 stycznia 2010
To był już Sylwester? Ach tak... bez fajerwerków w duszy. Zebranie za ścianą w mieszkaniu brata i bratowej w gronie przebierańców pod hasłem "Bal nieudaczników albo popaprańców, czyli zapraszamy wszystkich co to nie mają się gdzie podziać w tę sylwestrową, zimną noc"|. Nadmienić wypada, że Tomasz paradował w przykrótkich spodniach i fatalnym krawacie oraz aksamitnej marynarce będących na wyposażeniu garderoby mojego taty od jakiś 20 lat. Ja z braku lepszego pomysłu przebrałam się za ofiarę szalonego stylisty amatora. Po drugiej stronie domu Sonia pod opieką moich rodziców i telefony co pół godziny, bo alarm najwyższego stopnia, dziecko pręży się i łka wniebogłosy. Wzięłam więc glizdę ze sobą i większość nocy spędziłam w sypialni, bo co kilka minut robiła sobie pobudkę. Majce za to podobały się i sztuczne ognie i tańce w towarzystwie wszystkich cioć i wujków. Tomek zmorzony wódzią legł w nogach łóżka oraz moich, po czym nad ranem nieprzytomny choć rozbawiony oświadczył " Zostaliśmy zastrzeleni przez strzelców ukrytych po prawej stronie w porzeczkach". Kolega Wojciech, zaprawiony w komputerowych bojach i znawca tematu, błyskawicznie zdiagnozował, że to "Call of duty" rozgrywał się w uśpionym, ogorzałym umyśle Tomasza. Za najistotniejsze uważam oświadczenie Tomasza, iż wódki już nie ruszy bo ma jej dosyć, najwyżej jedno piwko. Odnotowałam sumiennie, wytknę w razie potrzeby. Kolezanki zaświadczą, bo przeczytały.
Ot na takie posylwestrowe wspominki mnie wzięło.
Chyba cni mi się za Islandią, naszym choć nie naszym mieszkankiem z pustą lodówką. Spodnie nie zając, dałam mamie na przechowanie fundusz spodniowy, zeby go nie rozpirzyć. Wszystko nie tak. Pod wieczór ledwo stoję na nogach, głowa mi opada, kładę się do łóżka i czekam, czekam, czekam. Sen przychodzi koło 2.30. Energię czerpię z herbaty. Z czerwonej, zielonej, białej, każdej.W spa jeszcze nie byłam. Wybieram się dopiero.
nonos
3 stycznia 2010, 23:53wyczytuję między wierszami, że najchętniej to byś się w tej chwili teleportowała do WŁASNEGO domku w Islandii. Albo włączyła autopilota, żeby Islandia sama po Ciebie przyfrunęła. Aaaaa.... tak sobie teraz pomyślałam, że może ta Islandia właśnie leci i to z niej się to białe cudowne osypuje? Hę? A wakacje będę spędzać na wyspach kanapowych w otoczeniu szemrzącego miło oceanu literek:). Podróży w wersji alfa nie planuję, bo wydane na nie tzw. środki finansowe, skrócą mi zaplanowane wakacje (bo wcześniej trzeba będzie znowu zarabiać na bep);-) No chyba że ....... w tzw. międzyczasie wpadną mi jakieś dodatkowe i niespodziewane fundusze, a wtedy się zobaczy. Się będzie podróżować, jak się będzie w danej chwli chciało;-)
mamigora
3 stycznia 2010, 11:40pół kilo mniej nie 5 jak napisało sie na dole;P
mamigora
3 stycznia 2010, 11:37Miałam ci niby zniknąć z vitalii na czas pokuty ale juz !,5 kilo mniej mam, więc moge chociaz komentarzyk wkleić ( tak sobie popusciłam smyczy :) ....bo sylwester miałam nawet podobny, tylko więcej szrańczy było (czyt. dzieci) Stroje w stylu "specialite de la maison" + kapcie, tańce sobie podarowaliśmy, bo trzeba było wciąż gardę trzymać nad drobiazgiem. Z rzeczy niecodziennych to martini z lodem tylko i chociaż dzięki niermu lekkie zapomnienie sobie podarowałam. W nowym roku stałam na zmywaku do 15...cudowności po prostu...:)
magda5555
3 stycznia 2010, 00:54Mimo iż w tytule napisałaś "be" to opis jest jak najbardziej cacy :) I życzę Ci żeby cały rok był taki :))) Ściskam mocno!!!!!! :)