Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Taaaa...
4 października 2009
Poleżakowałam, łyknąwszy witaminków odzyskałam wigor i tryskam energią. Cóż z tego skoro dzidzia uczepiona cycka sprowadza mnie do pozycji siedzącej, ew. leżącej i pozostaje jedynie lektura co akurat cieszy, bo milo ZNOWU mieć czas na czytanie. Pozazdroszczę tylko tych przepastnych bibliotek i księgarń w Polsce. Byłoby w czym przebierać, teraz czytam dosłownie co mi w ręce wpadnie. Ale np. dzisiaj, kiedy Tomasz z Majką pojechali po nowe kaloszki chętnie bym polatała na mopie skoro już energia mnie rozsadza lub obiad przygotowała. A nie. Chciałaś ssaka, masz. Dobre, że mogłam się jako tako ulokować przed kompkiem i klawiatury sięgam. Właśnie mała zajęta mocno czkaniem, może więc zdołam coś na patelnię wrzucić.
joanna1966
5 października 2009, 23:38Chusta! porządna w Polsce kosztuje w okolicach 2 stówek. Motasz ssaka na sobie i wolność dla kończyn. jak się Sonia nauczy to będzie uwielbiała chodzić w chuście, drzemać, cyca pociumkolić i w mami sie wtulić. Ja nosilam. Łatwo na początku nie było - trza nauczyć, jak wszystkiego zresztą. Potem to sarenka sama chciała. Mozna z takim bagaznikiem odkurzać, myc podłogi, gotowac obiad, spacerować, prać i wiele innych pozytecznych rzeczy robić:)))
Elik76
5 października 2009, 08:31Wspaniała taka Cycolubka! A jak zmusza naturalnie do ROZSĄDNEGO gospodarowania siłami (i książkami). ;) I jak bardzo docenia się potem nawet akt mopowania.
nonos
4 października 2009, 15:31To ja Twój ból rozumiem i czuję najmniejszą komóreczką ciała;-). To jest jeden z moich ważniejszych argumentów przeciw emigracji. Bo co ja będę czytać??? Jak byłam w górach w Szkocji to nałóg zmusił mnie do czytania książki po angielsku. Rozumiałam co dziesiąte słowo, ale tomnie nie powstrzymało bynajmniej. A mój angielski, to taki bardziej na poziomie "barowy": " One bear, please!" Hmmmm.... z drugiej strony - to nałóg pewnie byłby największym motywatorem do doskonalenia znajomości języka;-)
nonos
4 października 2009, 15:24Wiesz, ja cichutko muszę się przyznać, że wcale mnie ta banda nie zmartwiła. Wręcz odwrotnie - jakoś tak przewrotnie fajowsko się czuję. No bo jaki to niby problem 5 kilo w te czy wewte, skoro taka atrakcyjna jestem i trup męski gęsto ściele się u moich nóg - ha, ha, q..wa HA!