Pojechałam wczoraj do opieki społecznej po ciuszki dla małej. Z pewna taka nieśmiałością, bo ja w tym temacie nowicjuszka jestem i nigdy specjalnego parcia na darowizny nie miałam. Słyszałam jedynie, ze można wyrwać naprawdę ładne rzeczy. Pomyślałam, że nieraz zwiedzałam polskie lumpeksy a tutaj będę miała lumpeks darmowy. I powiem tylko tyle łaaaał. I tyle, że to najbardziej ekskluzywny lumpeks jaki w życiu widziałam, ciuszki wyprane, poprasowane, w kosteczkę poskładane i markowe na dodatek a niekiedy nowiuśkie prosto z szwalni. I tak z uśmiechem na pyszczku i pełną siatą sukienusiek, czapulek, buciczków i koszulinek wróciłam z mocnym postanowieniem powtórki eskapady za 2 tygodnie, kiedy to rzucą nowy towar.
A! Niebawem pozbwiona zostane dostępu do sieci, postanowiliśmy bowiem zmienić dostawcę na lepszego i pewnie parę dni odcięcia od świata nastąpi. Dosłownie, wszak mieszkam na peryferiach. Prawie w zaświatach.
joanna1966
19 sierpnia 2009, 22:18a kto by odmówił tych ciast i czekolad????? o ranyyyy i fajnie masz na tej obczyżnie i nie fajnie - z tymi ciuszkami masz fajnie, moja rodzina poroztrzaskiwana po Europie wysyła sarence ichnie ciuszki - POEZJA! fasony, kolory, jakość!!!! rajstopki cocodrillo możesz prać do upadłego i NIE ZMECHACĄ SIĘ - bodziaki nexta toż samo. Nie pozrozciągaja sie, nie spiorą się kolory... czysty zysk tak zakup , a jak jeszcze darmo dali.... !!!! Poezja! Ile Ci zostało jeszcze tej ciąży????