Się ustawiłam do pionu i jakoś tam stoję, się nie wywalam. Waga ładnie pokazuje a z ładną wagą, jak wiadomo, się nie dyskutuje. Gorzej, że mi się placki pokończyły a nie mam głowy ani rąk do wypiekania nowych. Przed nami piatkowa impreza urodzinowa Majki i trzeba stanąć na wysokości zadania, tj zorganizować party tak, żeby dziecko było szczęsliwe a nie zorientowało się, że rodzice puści. Inteligentni znaczy ale bez zasobów finansowych w miesiącu styczniu,takim poświątecznym. I siedzę i wyszukuję ciasta jakiegoś, żeby ukulać z tego co mam już w domu a żeby przy okazji efektownie się prezentowało. Mam już zarys, warunek, żeby czekoladowe było, bo takie na pewno na kinderbalach schodzi. Pochowałam jakiś czas temu po szafkach krakersy, orzeszki i popkorn, parę żelków i czekoladę jako rasowy chomik, co mnie teraz bardzo cieszy, bo samo ciasto na stole by łysawo wyglądało.
Ale. Mimo, ze placki wyszły, nadal tylko poskubuję pieczywo. Przy okazji trafiłam na interesujący artykuł http://nowadebata.pl/2011/10/13/buszujacy-w-pszenicy po przeczytaniu którego tylko utwierdziłam się w słuszności swojej decyzji o oganiczeniu chleba. Polecam lekturę. Nie jest tak, że po przeczytaniu dość kontrowersyjnego artykułu stawiam swoją dietę i lodówkę na głowie. Wychodzę raczej z założenia, ze jedzenie kanapek jest bardzo łatwe i niepracochłonne. Odstawiając chleb trzeba coś sobie w zamian zaproponować, bo nie wystarczy od kanapki odjąć chleb, nie będę jadła przecież sera albo wędliny z pomidorem, bo się tym nie najem, prędzej mnie wykręci. Stąd np. dzisiejsza moja kolacja była na ciepło: Duza porcja gotowanej białej ryby, łyżka ryżu i sos pomidorowy, do tego pekińska. Jutro powtórka, bo muszę tą rybkę wykończyć. Ale przyznaję, że bułka zjedzona w pracy na śniadanie była jedną z najpyszniejszych w zyciu... Ograniczanie przyzwyczajeń bywa bolesne.
Anka19799
10 stycznia 2013, 09:35Ciekawy artykul - dzieki za linka!