Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
...tu dobrze, tam nie dobrze...



O! taka ze mnie koleżanka... sie nie odzywa, nie napisze... Dziś waga bardzo przyjazna: równiutkie 72, czyli po dwóch tygodniach odchudzania wróciłam do punktu wyjścia. Oswiadczam, ze tym razem odchudzanie mnie wcale nie boli. Ograniczyłam, acz nie zrezygnowałam zupełnie, słodycze, chleb, makaron, ziemniory i ryż. Piekę sobie ciasta dietetyczne słodzikowe i musi wystarczyć. Dopiero w ostatni piątek zjadłam trzy ciastka bo musiałam, potrzebowałam normalnego cukru. W pracy też zjadam po cukiereczku, jednym lub trzech, ale bez entuzjazmu, bo z lukrecją bleeeee.
A teraz sluchajcie, jaka patologia się porobiła.  Miewamy z Tomkiem kłótnie. Musimy od czasu do czasu powarczeć na siebie. Właściwie nie ma awantur, takie tam... szybko się godzimy i zapomninamy. Ale wczoraj Tomek się obudził lewą nogą strasznie niesympatyczny. Jakieś pokrzykiwania na mnie i na dzieci... i rozkazy  padały, ze niby mam mu śniadanie dostarczyć.  A ja spolegliwa nie jestem, mimo ze śniadania zawsze weekendowe czynię to na rozkazy jednoznacznie źle reaguję. Slowo proszę przyjemniejsze. No i sie postawiła i śniadanie Tomek własnoręcznie spreparował ale herbaty się dalej domagał. Wodę wstawiła, kubek umyła a dalej niech panisko dokańcza. Zrób sobie warknęła i dalej robi swoje, tzn pomywanie naczyń. A on jak sie nie wkur... szklanką rzucił, pobił i solniczke również. Do tego kanapka pofrunęła i pomidor rozpierniczony. 
Zaczęło się spieranie dopiero. Kurka. Podarłam się i cała złość na ukochanego żłócią poleciała. Taka noc namiętna kilka godzin wcześniej a zaraz po zero miłości, samo zło. I tak pokrzykiwali, poszturchiwania były i deska od prasowania się przewróciła, rumoru narobiła, Sońka w ryk a my jak w transie, dalej hasła brzydkie na siebie wzajemnie. W końcu się uspokoili, poprzytulali i wszystkie szczęśliwe. Zaczynamy zbieranie sie do sklepu...a tu policja w drzwiach staje! To dopiero patologia, co? Ktoś z sąsiadów zadzwonił...  co za obciach... i pytali czy mnie Tomek nie pobił... a my... nie no co ty! mielismy konflikt ale bez przesady... 
Mówię wam... morda w ciup i  nerwy na wodzy... 
  • aganarczu

    aganarczu

    8 grudnia 2010, 12:09

    bo jak juz dziecko w krzyk to Islandczycy juz przygotowani na dzialanie hehehhe. hmmm Ten Twoj M nie wyglada na takiego groznego. Jasnie Pan na wlosciach zapomnial, ze w IS mezczyzna jest rowny kobiecie. Chcesz herbatke to ja sobie zrob. Raczki bozia dala dwie i zdrowe to ich uzyj :-)

  • pollla

    pollla

    7 grudnia 2010, 14:46

    ooooojjjaaaa ładna patologia!!! zrywam z Toba znajomość, tosz to nie do pomyślenia!!!:))))))Tomki tak mają , tysz mam takiego na chacie

  • megimoher

    megimoher

    6 grudnia 2010, 10:34

    Facet swojej frustracji bezrobotnego, czyli- niezarabiającego na rodzinę nie potrafi inaczej wyrazić, jak odpierniczając jakieś alfa numerki. Mam to samo, kubeczki smigają po kuchni. Tylko sąsiedzi mają to samo, więc nie zadzwonią...

  • elkati

    elkati

    6 grudnia 2010, 00:14

    po prostu wolę takich, którzy reagują nawet złośliwie niż takich co to nic nie widzą, nic nie słyszą... i mają dobre samopoczucie twierdząc że o niczym nie wiedzieli... Masz rację nic tak nie integruje jak wróg zewnętrzny... ;))) U mnie jest podział ról: B trzaska drzwiami koncertowo, M jest specem od trzaskamia talerzy, ja robię za wydrzymordę a psica za wyjście awaryjne ;)))

  • elkati

    elkati

    5 grudnia 2010, 20:02

    podziękować powinnaś, kawę postawić (czy coś) - znaczy się ludzcy i normalni... serio, serio... jak ja bym chciała, żeby u nas tacy sąsiedzi byli...

  • ania4795

    ania4795

    5 grudnia 2010, 19:17

    ładnie, co za ludzie-tak to jest z sąsiadami.....powiem Tobie, że tak fajnie opowiadasz że nawet jak o niezbyt miłych rzeczach to fajnie się to czyta-całuski

  • SugarTemptation

    SugarTemptation

    5 grudnia 2010, 11:54

    Wscibscy sąsiedzi;P

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.