Nasze pompiradło z samochodu właśnie w drodze na wakacje do Polski. Tomek zaczął się orientować w kosztach naprawy i zamarł z miną pełną trwogi. O takich cenach świat jeszcze nie słyszał. Naprawa wyniosłaby równowartość średnio zużytego samochodu. Pozostało wysłać pompę do kraju znacznie niższych cen. I trzeba było działać szybko, bo upatrzony mechanik w niedalekiej przyszłości zaczyna urlop. Z ciekawości sprawdziliśmy ile krzyczą za przesyłkę 9 kilowej paczki firmy kurierskie. Tu niespodzianka, bo okazało się że za tą kwotę można osobiście zawieść paczkę samolotem i jeszcze miło spędzić czas czekając na naprawę. Pompa poleciała więc w zwykłej pocztowej paczce. Przed nami jakieś kolejne 2 tygodnie bez samochodu. Przynajmniej na paliwie zaoszczędzimy.
Teraz nie mam czasu ale niebawem dopiszę ciąg dalszy wątku o Harym.
O wadze ani diecie nie piszę nic. Diety nie ma a ciężar mój dokładnie taki sam jak tydzień temu i dwa i trzy...
O! już lezą... wracają ze spaceru i sklepu. Oby kupili coś słodkiego.
megimoher
17 lipca 2010, 23:21czekam na cd Hary story, bo jak już u was nic spektakularnego się nie dzieje ( pamiętam zabawę z włączonym mikrofonem,hihi ), to zawsze się znajdzie jakiś wyluzowany Iceland- man;-) a Lodówka fakt, przyjemna. 19, powiadasz?