Nic dodać nic ująć- to już tragedia. Nie wiem kiedy to sie stało, nie wiem czy uda się to naprawić, jedno jest pewne- COŚ Z TYM TRZEBAZROBIĆ!!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
toli.joanna
6 września 2011, 14:50No tak. Na wadze przybrać było łatwo- w drugą stronę idzie gorzej. czyli to tylko kwestia samozaparcia. DAM RADĘ!!!
Jolimka
6 września 2011, 07:52no coz... pomyslow to zawsze jest masa. problem polega na tym ze to ty sama musisz zdecydowac co jest dla ciebie najlepsze. Jak? Metoda prob i bledow. Po roku roznych roznosci moge stwierdzic jedno: szybkie diety, cwiczenie do upadlego i inne takie eksperymenty u mnie powodowaly tylko wzrost wagi.... Chodzilam glodna i wsciekla i caly czas koncentrowalam sie tylko na jedzeniu, odchudzaniu, nie wychodzilam bo jedzenie, nie jadlam bo jak sie jest na jogurcie wylacznie to ci wszystko szkodzi... po 5 dniech bycia super dzielnym przychodzil weekend i tak to sie toczylo... Co pomaga? 1. Pozytywne motywowanie sie (a wiec nie zarzucaj pamietnika, sluchaj wesolej muzyki i tanczcie sobie do niej - super zabawa i zawsze kardio) 2. Zapisywanie wszystkiego co jesz - to pozwoli ci sie zorientowac gdzie robisz blad (np moj byl taki ze "nic nie jadlam" ...jasne... ) Zapisywanie i liczenie w zeszyciku u mnie osobiscie sie nie sprawdzalo - ale sprawdza mi sie robienie zdjecia nim zjem (jedzeniu nie sobie, robie zwykla komora nie przejmuje sie jakoscia) a potem topisanie tego. Staram sie nie na zasadzie wyliczenia ile kalorii (na vitali pisze tez kalorie etc bo chce zobaczyc jak sie realia roznia od wyliczen vitaliowych) ale raczej co czuje jedzac to co jem - czy sie najadlam, dlaczego wlasnie jem to, etc Innymi slowy staram sie jesc swiadomie. 3.Waze sie codziennie i robie sobie wykres (wiesz wtedy jak jedzenie sie ma do wagi) 4.Staram sie wybierac najlepsze dla siebie jedzenie - czyli jakosc nie ilosc. Rozumiem ze chcesz miec napisane : rano 3 sliwki, na drugie jogurt etc ale tak wlasnie sa skonstruowane "diety dla wszystkich" moze i pomoze ale czy wytrzymasz dluzej? a u cienie to juz nie jest kwestia 2 tygodni zrzucania, tylko zmiany calego sposobu zywienia juz na zawsze. he he - to nie znaczy ze bedziesz glodzic sie juz do konca zycia! Jedz co chcesz (niestety nie do oporu tylko tyle zeby sie nasycic) i chudnij - tak wyglada dobra dieta
toli.joanna
5 września 2011, 20:25Wszystko ładnie i pięknie, ale nie mam opracowanego jakiegoś konkretnego planu działania.. Ja to jestem takie zwierze, że jak nie mam napisane jasno i prosto "jak chłop krowie na rowie" to niewiele zdziałam. Jakieś sugestie?
Jolimka
5 września 2011, 18:35uznanie ze cos trzeba zrobic to pierwszy krok. pytanie co dalej - powiedz sobie od teraz(od jutra od za 3 dni) robie z tym to to i to. Zrzucic nie jest trudno! Dasz rade!
takajaaaa
30 sierpnia 2011, 08:01bedzie dobrze-zobaczysz-musimy sie zawziąść i kropka