Kolejne ważenie. I znowu 300 gram za dużo :P No ale zeszłam poniżej 68 i to i tak jest super. W ogóle śmiesznie z tym ważeniem, bo wiem, że jutro będzie 67,5 na pewno. No ale trudno. Mam teraz zadanie na nadchodzący tydzień - nie łamać diety i ćwiczyć. Chcę żeby słupki znowu były zielone! :) Na początku diety było to łatwiejsze.
Dieta semiwegetarianska zdecydowanie bardziej mi pasuje niż siła błonnika. I pasztet sojowy nie jest taki zły.
Dobra, jak wrócę z pracy to jeszcze coś napiszę, teraz idę zrobić śniadanko! :)
kamila19851
5 sierpnia 2011, 07:37ziarnko do ziarnka... najważniejsze, że waga spada ;) miłego dnia