3 miesiące bez Vitalii. II rok studiów. Nie jestem już z M. Długo byłoby opowiadać, bo bardzo to wszystko boli i każdego dnia modlę się by wszystko się ułożyło. Problemy z nim odbiły się na mojej wadze- przestałam widzieć sens tych wszystkich wyrzeczeń i zajadałam problemy chipsami, popcornem i Mc Donaldem. Aż przestałam się dopinać w najnowsze spodnie, spódniczki, sukienki, żakiety. Waga- 79 kg... Wrrr jestem taka zła... I chyba dlatego tutaj powracam z podkulonym ogonem. Mogło być tak cudownie, mogła być 6 z przodu. Ale uwierzcie że te kilogramy to nic, w porównaniu do M. Czuję że straciłam część siebie, jakby ktoś wyrwał mi kawałek serca bez znieczulenia... Jestem załamana, ale wiem, że muszę stanąć na nogi i powrócić do rzeczywistości, do diety i ćwiczeń.
Kochane, nie pocieszajcie mnie, ja wiem, że jak nie ten to inny, ale co z tego, skoro właśnie na tym jednym mi zależało? Czuje się że to moja wina, że tak się wszystko potoczyło.. Tylko jak z tym żyć? Jak po prostu z dnia na dzień zacząć się cieszyć życiem, jeśli brakuje tego, co jest jego sensem? Miała tak któraś z Was? Jak sobie z tym poradziłyście?
Ja jestem na etapie, że wierzę w to, że wrócimy do siebie, nie wyobrażam sobie innego scenariusza, ale z jego strony zero odpowiedzi. Pisze do mnie nasz wspólny znajomy, a jego przyjaciel, że wszystko będzie dobrze, byśmy dali sobie trochę czasu, ale dla mnie to najgorsze co może być, niepewność, nie wiem na czym stoję, nie wiem, czy mam mieć jeszcze nadzieję na cokolwiek. Trzymajcie się dziewczyny i szczęśliwego, spokojnego roku dla Was, dla mnie zaczął się wyjątkowo źle, mam nadzieję, że inaczej się zakończy!! Buźka i trzymajcie się!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
eternaldietdiary
5 stycznia 2012, 16:52Wiem, że to trudne, ale musisz teraz nauczyć się żyć dla siebie, nie dla niego już.. byliście razem dość krótko, nie chcę Ci nawet mówić co czułam jak waliło się po 5 latach...
mika1239
5 stycznia 2012, 12:25w koncu sie odezwalas pisz czesciej bo jestes nasza motywacja do schudniecia:)
wiszka83
5 stycznia 2012, 08:10fajnie że jesteś :) uwierz mi że wiele z nas to samo przechodziło, ja za swoim pierwszym chłopakiem (miałam 18 lat jak byliśmy z sobą) tęskniłam i szlochałam przez 2 lata, po trzech miałam kolejnego, ale to nie było to i w końcu spotkałam mojego uwczesnego męża, teraz mam 2 kochanych dzieci i jestem szczęsliwa :) ty masz świetny chrakter, ułoży ci się w życiu jeszcze jak nie z nim to z kimś innym, najważniejsze nie zamarwieaj się jak ja przez 2 lata....
duszka189
5 stycznia 2012, 07:58Witam witam często o tobie myślałam i czekałam kiedy się odezwiesz, tak się też właśnie niepokoiłam czy czasem nie podjadasz podczas twojej nieobecności na Vitalii i kurcze nie ciekawie widze u ciebie jak czytam:(((( ja też przechodzę kryzys ze swoim facetem z którym jestem od ponad 5 lat zaczęło się na ostrym spięciu w Sylwestra i do dziś nie jest dobrze:(((
sezamkova
5 stycznia 2012, 05:50Jak dobrze, że wróciłaś:):):) odnośnie Twojego pytania to odpowiedź brzmi "to minie" - banalna i być może okrutna ale taka jest prawa..... a wiem co mówię bo byłam w takiej sytuacji 3 razy w życiu i za każdym razem myślałam, że nie przeżyje bo właśnie opuścił mnie ten jedyny... Ale przeżyłam bo to nie było TO skoro nie daliśmy rady. W ramach pocieszenia powiem tylko, ze w końcu nadejdzie TO właściwe i jedyne uczucie i ten właściwy i jedyny człowiek - poczekaj cierpliwie (i na pewno nie kompromituj się i nie pisz do M!!) masz studia - masz co robić! Realizuj się Mała:* p.s. i weź się w garść- dieta czeka!!
AsystorkA
5 stycznia 2012, 04:32Fajnie że wróciłaś!! Trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło.
tyniulka
5 stycznia 2012, 00:33Bardzo sie ciesze, ze wrocilas! Zawsze uwielbialam Cie czytac! Wiesz? ja tez jestem zakochana w kims kto nigdy nie bedzie moj i wszyscy mnie pocieszaja, ze "ten" prawdziwy mezczyzna kiedys sie zjawi, ale problem w tym, ze mi zalezy wlasnie na tym jednym :/ wierze, ze u Ciebie wszystko pouklada sie w jedna sliczna calosc! cmok
energeticgirl
5 stycznia 2012, 00:09Tak... nie będę Cię pocieszać ale dokładnie wiem jak to jest kiedy jedynym sensem życia wydaje się być facet, jak pierwsza myśl po obudzeniu i ostatnia przed zaśnięciem to myśl o NIM, jak wszystko inne nie ma znaczenia... i wiesz co.. to nie jest dobre rozwiązanie gdy facet jest WSZYSTKIM, trzeba żyć dla siebie a nie dla kogoś, bycie z kimś powinno być częścią życia, niezwykle przyjemną i ważna ale częścią. Oczywiście życzę Ci, żebyście do siebie wrócili ale tak czy inaczej czas leczy rany...a przynajmniej pozwala o nich zapomnieć, przestają boleć;)
jamjest
4 stycznia 2012, 23:53Myślałam, że juz nigdy Cie nie usłysze ! miło Cie tu widzieć z powrotem, bo nawet dziś czasem czytam o Twoich początkach, jaka byłaś twarda, pełna energii i nadziei zarazem! nie znam Cie osobiście ale mam wrażenie, że jesteś dobrym człowiekiem, z ciepłym serduchem. tak trzymaj! a tak z M. to jestem tylko pewna jednego- że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. jeżeli naprawde sie kochacie, wrocicie do siebie, pewne rzeczy nie przepadają poprostu. jeżeli ten związek jest tego wart, to jeszcze podziękujesz za tą przerwe i za każdą kłótnie ktora stoczycie. prawie wszyscy to przechodzą, ja również, ale to zawsze wychodzi na dobre. jeżeli to nie było warte i nie wystarczająco silne- to lepiej teraz, niż za pare lat! Jesteś silna, wierze w Ciebie!
KaSia1910
4 stycznia 2012, 23:37Cieszę się, że sie w końcu odezwałaś bo byłam ciekawa jak twoje zmagania. Tak to jest z pierwszą miłością, że człowiek zakochuje się po uszy, uczucie bardzo silne. Wiem, że teraz ciężko żyć z połamanym serduchem. Myślę,że powinnaś chwilkę odczekać a potem poprosić go o rozmowę aby wyjaśnić sobie definitywnie wszystkie kwestie. pozdrawiam i trzymam kciuki
siwa1984
4 stycznia 2012, 22:52Nie mogę uwierzyć, w to co przeczytałam... Myślałam, że Twoja nieobecność świadczy o tym,że pielęgnujesz swoją miłość i nie masz czasu na V. Przykro mi. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży a tymczasem, życzę dużo siły...
katia14
4 stycznia 2012, 22:50o ja współczuje Ci , ja też mam troszkę złamana serduszko ale musze się ogarnąć i jakoś tak więcej motywacji zebrałam w sobie do tego żeby schudnąć po tym jak m iw miłości nie idzie kompletnie , może jednak napisz co sie stało to bedzxie nam Ci łatwiej doradzic itp ? :) pozdrawiam :*
nataliaccc
4 stycznia 2012, 22:50przykro mi bardzo, trzymaj się jakoś...pisz może częściej, jak wylejesz to, co boli może będzie troszkę lżej?:*pozdrawiam
panna.e
4 stycznia 2012, 22:13Wszystko się ułoży! Głowa do góry i nie zaprzepaść tego co do tej pory osiągnęłaś! trzymam kciuki :*
marta7783
4 stycznia 2012, 22:06glowa do gory!!! spojrz z optymizmem na kolejne dni, tygodnie. czas leczy wszystko. zrob teraz cos juz tylko dla siebie!!! bedzie dobrze!!!
skarbus89
4 stycznia 2012, 21:52Ja niedawno rozstałam się z chłopakiem (narzeczonym) nasz związek trwał 4 lata. Jeszcze pół roku temu nie wyobrażałam sobie bez niego życia.Jestem sama od października...ciężko mi strasznie, już chyba nikogo nie pokocham...mam nadzieję, że powoli czas uśmierzy ból, który mam w sercu. Tego również Tobie życzę oraz dystansu do sytuacji. Wyciszenia przemyślenia zadręczanie się tu nic nie pomoże. Co ma być to i tak będzie. Jeśli dane jest Wam być razem to i tak będziecie :)
malyynax33
4 stycznia 2012, 21:50wiesz co? uważam, że smutek po waszym rozstaniu powinnaś rozładowywac cwiczeniami. mi właśnie najlepiej się tańczy i cwiczy jak jestem zła albo smutna. i same korzysci z tego. i pomyśl sobie... czy to warto zaprzepaszczac tyle wyrzeczen, żeby sobie trochę humor poprawic?:) a poza tym, wlasnie przejrzalam twój pamiętnik. jesteś moją idolką:) pozdrowienia. i wierzę, że wszystko się ułoży, kochana
tusiaczekkk22
4 stycznia 2012, 21:49ehh wiem o czym mowisz ja tez bez mojego M. nie wyobrazam sobie zycia, on jest moim swiatem, tym jedynym. A co sie stalo, o co poszlo ? Napisz, masz tu duzo kochanych osob zobaczysz ze bedzie ci lzej i ze ci doradzimy... glowa do gory!
lesnicza
4 stycznia 2012, 21:45ale co się stało?? z czasem minie wierz mi:) wiem coś o tym...
moniq1989
4 stycznia 2012, 21:43hmm... kochana, czasami czas jest lekiem na wszystko. Ktoś mądry napisał : Jeśli kogoś kochasz,pozwól mu odejść. Jeżeli wróci,będzie Twój na wieki.Jeżeli nie wróci nigdy nie był Twój... Mam nadzieje, że będzie po Twojej myśli !Buźka;*