3 miesiące bez Vitalii. II rok studiów. Nie jestem już z M. Długo byłoby opowiadać, bo bardzo to wszystko boli i każdego dnia modlę się by wszystko się ułożyło. Problemy z nim odbiły się na mojej wadze- przestałam widzieć sens tych wszystkich wyrzeczeń i zajadałam problemy chipsami, popcornem i Mc Donaldem. Aż przestałam się dopinać w najnowsze spodnie, spódniczki, sukienki, żakiety. Waga- 79 kg... Wrrr jestem taka zła... I chyba dlatego tutaj powracam z podkulonym ogonem. Mogło być tak cudownie, mogła być 6 z przodu. Ale uwierzcie że te kilogramy to nic, w porównaniu do M. Czuję że straciłam część siebie, jakby ktoś wyrwał mi kawałek serca bez znieczulenia... Jestem załamana, ale wiem, że muszę stanąć na nogi i powrócić do rzeczywistości, do diety i ćwiczeń.
Kochane, nie pocieszajcie mnie, ja wiem, że jak nie ten to inny, ale co z tego, skoro właśnie na tym jednym mi zależało? Czuje się że to moja wina, że tak się wszystko potoczyło.. Tylko jak z tym żyć? Jak po prostu z dnia na dzień zacząć się cieszyć życiem, jeśli brakuje tego, co jest jego sensem? Miała tak któraś z Was? Jak sobie z tym poradziłyście?
Ja jestem na etapie, że wierzę w to, że wrócimy do siebie, nie wyobrażam sobie innego scenariusza, ale z jego strony zero odpowiedzi. Pisze do mnie nasz wspólny znajomy, a jego przyjaciel, że wszystko będzie dobrze, byśmy dali sobie trochę czasu, ale dla mnie to najgorsze co może być, niepewność, nie wiem na czym stoję, nie wiem, czy mam mieć jeszcze nadzieję na cokolwiek. Trzymajcie się dziewczyny i szczęśliwego, spokojnego roku dla Was, dla mnie zaczął się wyjątkowo źle, mam nadzieję, że inaczej się zakończy!! Buźka i trzymajcie się!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
nereida20
4 stycznia 2012, 21:37hej Kochana, a dawno temu się rozstaliscie? Może jednak lepiej dac sobie szansę i poznac kogos noweego, innego? Jak spojrzysz do mnie, zobaczysz ze jestem w podobnej nieco sytuacji. Jestesmy młode, ładne, jeszcze tyle pzred nami, cholera, wiem ze to boli straszliwie, ja to jeszcze do tego wszytskiego czuję się mega oszukana, ale wiesz, za parę tygodni, czy miesięcy wszysto się odwrci, my będziemy mega szczęśliwe...a oni będą mogli Tylko żałować. Jestem tego w 100proc pewna, w ciągu ostatnich 3 lat przerobilam to 2 razy, tym razem będzie tak samo. Wierz w siebie i jak to poqwiedział nasz, czyli moj i M znajomy "usmiechaj się zawsze bo jestes piękną dziewczyną, zwlaszcza z tym usmiechem" i wszystko pojdzie dobrze, zobaczysz ;*;*
izulka710
4 stycznia 2012, 21:36Witaj po przerwie:))Przykro mi,że ten rok się źle dla ciebie zaczął:(Może znów będziecie razem,a może M nie jest ci pisany i będzie ktoś inny?Wiem,że to boli,cholernie boli ale z czasem będzie lepiej:))Powodzenia i pozdrawiam serdecznie!!!!!!!!!
MajowaStokrotka
4 stycznia 2012, 21:35Dobrze, że jesteś... Co do M. to chyba nie ma tu mądrych rad.Czas jest tutaj jedynym rozwiązaniem.Jeśli macie być ze sobą, to będziecie...Skoro zrobiłaś wszystko, co w Twojej mocy, możesz teraz tylko czekać... a jeśli chodzi o początek roku, to ja też nie miałam najlepszego startu.Zresztą, możesz poczytać...