Coś mi się wydaje, że będę musiała zmniejszyć wielkość porcji, nie zmniejszając przy tym liczby kalorii. Naprawdę nie jestem w stanie tego wszystkiego zjadać, mimo, że jest takie pyszne. Grubemu to zawsze wiatr w oczy. Wygląda na to, że zafundowałam sobie bezinwazyjny zabieg zmniejszania żołądka ;)) i nawet gdybym bardzo się starała to nie dam rady go rozciągnąć, żeby to wszystko pomieścić. Mogłabym po prostu nie dojadać, ale nie lubię wyrzucać jedzenia do śmieci, tyle osób na świecie umiera z głodu, więc nie można marnować żywności. Trzeba będzie znowu pogłówkować i ułożyć nowy jadłospis, żeby nie nabawić się jakiś braków witaminowych albo mineralnych. Dobrze, że korzystam z aplikacji, bo jak sama miałabym to wyliczać, to zajęłoby mi to sporo czasu, a tak 10 - 15 minut i gotowe. Czasem ten rozwój cywilizacyjny na coś się przydaje :P
Dzisiaj był dzień przecierania nowych szlaków rowerowych. Doszłam do wniosku, że jeżdżenie tymi samymi trasami zaczęło wiać nudą, a ja lubię jak dzieje się coś nowego :) Pomysł miałam bardzo dobry, ale okazało się, że drogę, którą chciałam jechać zaczęto remontować. Mogłam zrezygnować, ale jestem uparciuchem, więc stwierdziłam, że dam radę. Co to takiego dla mnie ściganie się z tirami ;) Na szosie nie było tak źle (zawału nie dostałam), dopiero jak wiechałam do lasu zaczęły się atrakcje. Część drogi wysypana tłuczonymi kamieniami (nie polecam po pierwsze niezbyt to wygodne, a po drugie można przebić oponę), a reszta to piach, który miejscami sięgał poza kostkę. Musiałam zsiąść z roweru (a robię to naprawdę rzadko) i prawie cały ten odcinek szybko przemaszerować, a pod górki, bo było ich kilka podbiec. Nawet nie wiecie jaką poczułam ulgę, gdy w końcu znowu zobaczyłam szosę. Na mapie to wszystko nie wyglądało źle, a ta leśna droga oznaczona była jako trasa rowerowa (ha, ha, ha). Serdecznie współczuję tym którzy będą nią jechać, bo ja na pewno już tam się nie pojawię. Chociaż nie była to najlepsza wycieczka to miała dwa plusy - pierwszy, że mimo utrudnień zrobiłam 26 km i drugi, bo znalazłam inną trasę
(wygląda na fajną - las, szosa z wyasfaltowanym poboczem, nic tylko jeździć). Na pewno w przyszłości się tam wybiorę. Popołudniu zrobiłam jeszcze 19 km, co razem dało 45 km. Nogi nie bolą (magnez jednak działa), więc nie jest źle, zobaczymy jak będzie jutro. Jestem tylko ogólnie trochę zmęczona, więc pewnie pójdę wcześniej spać. Dobry i odpowiednio długi sen to bardzo ważny element w odchudzaniu.
Mój dzisiejszy jadłospis :
Śniadanie : kanapki z chleba razowego z ziarnami ze smalcem i ogórkiem kiszonym i pomidorkami, jogurt naturalny z brzoskwinią, otrębami i pestkami dyni (miała być jeszcze kawa z mlekiem, ale już się nie zmieściła)
Obiad : kaszotto z pieczarkami, gotowaną kukurydzą, oliwkami zielonymi i orzechami nerkowca + śliwki
Kolacja : muffinki warzywne z ketchupem (trzeba je zjeść, bo w końcu się popsują) i sałatka z rukoli i pomidorów
Maratha
20 sierpnia 2018, 09:52Dodawaj tluszczy chcialam napisac ale jest i smalec (z fasoli czy smalec, smalec?) i orzechy i pestki... Wiec tluszcze sa :) moze po prostu proporcje sobie zmien i zamiast lyzki pestek z dyni wrzuc 2 kosztem musli albo owocow?
tibitha
20 sierpnia 2018, 10:07Smalec oczywiście z fasoli :) Teraz jak nie jem mięsa to prawdziwy nie wchodzi w grę, chociaż nie mówię, że kiedyś jadłam go łyżkami. Musli jem tylko 40g (wydaje mi się, że to nie jest dużo), a owoce są moim zamiennikiem dla słodyczy, więc nie bardzo mogę zmniejszyć ich ilość, bo znowu zaczną mnie kusić. Makaronu, ryżu czy kaszy jem 50g (waga przed ugotowaniem). Tłuszcze w postaci pestek, orzechów i różnych olejów są w mojej diecie, więc mi ich na pewno nie brakuje. Raczej powinnam zmniejszyć ilość warzyw, bo jem ich strasznie dużo i myślę, że to one powodują, że nie chce mi się bardzo jeść, a czasem wręcz w ogóle.
Maratha
20 sierpnia 2018, 10:12jesli jesz warzywa bogate w blonnik to moze wlasnie to Cie zapycha. Gramatura faktycznie taka w sam raz wszystkiego. I nie mowie ze Ci tluszczy brakuje, tylko kombinuje jak zmniejszyc objetosc a zwiekszyc kalorycznosc. Najlatwiej wlasnie dorzucajac zdrowe tluszcze :)
wojtekewa
19 sierpnia 2018, 16:12Jak zwykle smacznie i aktywnie. Pozdrawiam
tibitha
19 sierpnia 2018, 17:00Dziękuję bardzo, również serdecznie pozdrawiam :D
M@lpa1986
19 sierpnia 2018, 16:00U Cievie jak zawsze pysznie i kolorowo ;-) a pezede wszystkim pozytywnie, lubie tu zaglądać, bo nie dość, że można zaczerpnąć inspiracji kulinarnych to jeszcze motywujesz! Podziwiam te kilometry na rowerze!!! Rewelacyjne wyniki wykrecasz :)
tibitha
19 sierpnia 2018, 17:00Dziękuję, staram się jak mogę :) Natomiast Twoje i innych komentarze motywują mnie, więc jak widzisz potrzebna jest obustronna współpraca :D
Berchen
19 sierpnia 2018, 12:24jak zwykle podziwiam twoja aktywnosc rowerowa, musze jednek przyznac ze dla mnie jako kierowcy koszmarem jest pojawienie sie rowerzysty na waskiej, kretej drodze, gdzie nie ma jak go wyminac, zycze ci wiec jak najwiecej sciezek rowerowych, sciganie z ciezarowkami jest niebezpieczne, Niedawno obejrzalam program, w ktorympokazano spotkania ciezarowek z rowerzystami na skrzyrzowaniach - sa takie momenty , ze kierowca naprawde rowerzysty nie widzi. Twoje dania sa niesamowicie inspirujace, dzieki za zdjecia, widac ze warzywa sa podstawa. Ja jestem okropnie leniwa jesli chodzi o wyliczanie, ciagle mam nadzieje ze obedzie sie bez liczenia, jesli bede trzymala sie kilku podstawowych zasad, ale nie jestem tego pewna. Gratuluje ci super wynikow i trwania.
tibitha
19 sierpnia 2018, 13:37Dziękuję za miłe słowa :) Z tym ściganiem z tirami to taki żart. Ja jeżdżę bezpiecznie (np. nie wieżdżam między samochody, "włączam" kierunkowskazy itd.) i zawsze mam oczy dookoła głowy. Na skrzyżowaniach, nawet na tych na których mam pierwszeństwo zawsze uważam, bo czasem zdarzają się nadgorliwi kierowcy i potrafią wymusić pierwszeństwo tuż przed moim nosem. Od prawie 3 tygodni nie jem mięsa, więc muszę dostarczyć sobie białka roślinnego. Ja sama nie liczę, korzystam z aplikacji. U mnie bez liczenia i ciągłej kontroli nie byłoby efektów, ale traktuje to już jako chleb powszedni, więc jest dużo łatwiej :D
tara55
19 sierpnia 2018, 07:06Ale pychota.! Mniammm... :-)
tibitha
19 sierpnia 2018, 08:58Dziękuję bardzo :D
mefisto56
18 sierpnia 2018, 21:02Angela:-) podziwiam Cię za wytrwałość w tych wyprawach rowerowych , wizę źe ardzondobrze na Ciebie działają ! Pomysłów na menu C nie brakuje, wszystko smaczne , zdrowe i kolorowe :- gratuluję !
tibitha
18 sierpnia 2018, 21:43Dziękuję za miłe słowa :) Jak się coś bardzo lubi to przychodzi z łatwością i chcemy więcej i więcej. Pomysłów własnych i tych zaciągniętych z internetu i różnych książek mi nie brakuje, ale trzeba trochę się bardziej przyłożyć, żeby wszystkie wartości się zgadzały. Musi być odpowiedni procent białek, węglowodanów i tłuszczy i nie można zapomnieć o wszystkich witaminach i minerałach. Nie jestem wykwalifikowanym dietetykiem, więc kosztuje mnie to trochę więcej wysiłku :)