Wczoraj nie mogłam wejść na Vitalię, więc wpis dodaję dzisiaj. Od poniedziałku do środy spędziłam czas na wsi. Było sielsko i anielsko :) Dużo ruchu, relaks nad jeziorem (niestety nie zrobiłam zdjęć) i ogólnie fajnie spędzony czas. Gorzej było z powrotem. Wracałam pociągiem, którego lata świetności dawno minęły. Jeszcze brak klimatyzacji przy środowym upale dałoby się znieść (były otwarte okna), ale włączonego ogrzewania (nie żartuję) już mniej. Było jak w saunie, to nawet mało powiedziane, a do tego jeszcze pluszowa tapicerka, więc po 5 minutach byłam cała mokra. Dwu godzinna jazda w tym ukropie to totalny koszmar. Gdyby nie ta atrakcja wyjazd zaliczyłabym do naprawdę udanych.
Jeśli chodzi o trzymanie diety w czasie wyjazdu to byłam bardzo grzeczna. Mimo, że zostałam wydelegowana do zrobienia sernika i szarlotki, to nie zjadłam nawet okruszka. Robiłam też kotlety mielone i z kurczaka, i nawet ślinka mi nie pociekła :) Była też szynka na śniadanie i kiełbasa z grilla na kolację, a ja w ogóle nie miałam na nie ochoty. Pod względem kalorycznym było ok, ale nie miałam czasu dokładnie zbilansować diety pod względem białek, węglowodanów i tłuszczy, czego efektem po powrocie było dwudniowe wyczerpanie i totalne zmęczenie. Najchętniej cały czas bym spała. Dziś wszystko wróciło do normy. A tak wyglądał mój wczorajszy jadłospis :
Śniadanie : owsianka, serek wiejski z ogórkiem, rzodkiewkami i pestkami dyni, koktajl z kefiru i banana
Obiad : zupa jarzynowa (wspomnienie dzieciństwa :), risotto z groszkiem i czerwonym pesto, maliny z kokosowym jogurtem
Kolacja : sałatka z pomidorów, awokado, wędzonego tofu z białym i czarnym sezamem + śliwki
Wracając do drugiej części tytułu mam nową inspirację.
Kupiłam sobie tą książkę z ciekawości. Autorka proponuje 30-dniowy detoks, który pozwala oczyścić organizm z toksyn i osiągnąć młodszy wygląd i zeszczupleć. Dietetyczne menu jest proste, nie wymaga wielkiego talentu kulinarnego, a smaczne i pożywne. W czasie tych 30 dni nie je się mięsa (żadnego nawet ryb), trzeba też wyeliminować nabiał i gluten, ale je się dużo warzyw i owoców, wszelkiego rodzaju kasze, orzechy i nasiona. Okazuje się, że wcale nie trzeba się katować niskokalorycznymi dietami, wręcz głodówkami, żeby zadbać o swój organizm. Szczerze mówiąc to ten detoks bardziej do mnie przemawia niż post Dąbrowskiej. Na razie nie zastosuję całego 30-dniowego planu, ale będę wykorzystywać niektóre przepisy w swoim odżywianiu. Natychmiastowe wyeliminowanie wielu produktów z diety (przynajmniej w moim przypadku) kończy się katastrofą, więc nie wszystko na raz. Zrezygnowałam z mięsa, później odstawię gluten, a na końcu nabiał (jego najbardziej będzie mi brakowało) i przystąpię do detoksu.
A teraz małe podsumowanie. Minęło 10 dni odkąd nie jem mięsa (tylko ryby na razie tylko raz :). Na wadze 3,3 kg mniej, pomimo okresu nie miałam parcia na słodycze (jeszcze nie wiem, czy to efekt nie jedzenia mięsa), mam gładszą skórę i ogólnie czuję się dobrze. Zobaczymy jakie wyniki będą po miesiącu.
Sobotę i niedzielę spędzam na luzie. Posprzątałam wczoraj, dziś tylko muszę nastawić jedno pranie i zrobić małe prasowanko (Max. 10 minut) i mam czas dla siebie. U mnie od wczesnego rana pada, więc rower ma chwile odpoczynku, ale może popołudniu pogoda się poprawi to wyskoczę na małą przejażdżkę. W planach jest jeszcze książka, którą muszę dokończyć i 6 sezon "Gry o tron" i ogólnie co mi tam jeszcze do głowy wpadnie :) A Wy jak spędzacie ten weekend? Miłego dnia :D
ASIOREK71
11 sierpnia 2018, 18:07Gratuluję spadeczków..Ja nadal się bujam...Mam nadzieję że w końcu ruszy tylko w dół... Sobota zaczęła się sprzątaniem,praniem,gotowaniem a teraz tylko relaksik...
tibitha
11 sierpnia 2018, 19:52Komentarz został usunięty
tibitha
11 sierpnia 2018, 19:52Komentarz został usunięty
tibitha
11 sierpnia 2018, 19:52Dziękuję :) U mnie tylko relaksik :D
PuszystaMamuska
11 sierpnia 2018, 11:35Pieknie Ci waga spadła. Gratuluję. Ponoć właśnie ludzie bardzo narzekają na te pociągi. Mnie się udało w tę wakacje jechać w dość komfortowych warunkach choć szału XXI wieku również nie było. Przede mną i moim synem podróż do Jastrzębiej Góry. Oznacza to jazdę 3 pociągami. No cóż.. Niech moc będzie z nami. Życzę Ci udanego weekendu. Pozdrawiam serdecznie
tibitha
11 sierpnia 2018, 12:22Dziękuję :) Wzajemnie. Pozdrawiam Angela :D
MagiaMagia
11 sierpnia 2018, 11:18gratuluje pierwszych sukcesow wagowych. weszlam na blog Agnieszki Mielczarek i czyta sie ja tak przyjemnie...
tibitha
11 sierpnia 2018, 12:19Blog też oglądałam :)
Elamela.gd
11 sierpnia 2018, 11:02pięknie Ci idzie !!!!!
tibitha
11 sierpnia 2018, 11:07Dziękuję, mam nadzieję, że tak będzie cały czas, a przynajmniej prawie cały :)