to tytuł książki, którą ostatnio czytałam. Polecam wszystkim. Jest to historia Amerykanki, która przeżywa dwa romanse - z francuskim przystojniakiem i francuską kuchnią. Bardzo fajna i świetnie napisana książka. Super dodatkiem są przepisy na proste, ale eleganckie dania. Po małej modyfikacji można prezentowane potrawy przygotować nawet w trakcie realizacji diety odchudzającej.
A to zdjęcia z dzisiejszej jazdy.
Zamek Królewski (oczywiście jak zwykle zdjęcie w pozycji leżącej)
Wisła
Zrobiłam 34 km. Piękna pogoda i rower to, to co lubię najbardziej. Jeszcze czeka mnie dziś trening interwałowy na rowerze stacjonarnym. Czuję się świetnie. Waga spada powoli, ale regularnie. Treningi 5 razy w tygodniu + rower sprawiają mi tyle radości. Fajnie znowu poczuć ten stan euforii, wywołany wysokim poziomem endorfin. Niech żyje aktywność fizyczna!!! Miłego popołudnia :D
fitball
27 czerwca 2017, 21:00o jeje, jak fajnie Ci idzie, oby tak dalej, pozdrawiam
tibitha
28 czerwca 2017, 05:04Dziękuję albo może nie, żeby nie zapeszyć ;P pozdrawiam :D
alinan1
27 czerwca 2017, 12:22no...jaka radość bije z Twego wpisu:))). Super i niech tak trwa:)))
tibitha
27 czerwca 2017, 20:24Mam nadzieję, że to dobre nastawienie nie przeminie :) Jak tam Twoja noga? Lepiej radzisz sobie z poruszaniem? Pozdrawiam serdecznie Angela :D
alinan1
28 czerwca 2017, 15:59Lepiej, lepiej- dziękuję. Byłam na kontroli dziś i się okazało, że to jednak nie było złamanie i zdjęli mi gips! Świat jest pièkny!:)))
tibitha
28 czerwca 2017, 16:31To super! Szybko wracaj do formy. Mam nadzieję, że wrócisz do jazdy na rowerze. Buziaki :)
alinan1
28 czerwca 2017, 18:58Oj.... ja też mam taką nadzieję. Tym bardziej, że rower to dla mnie środek lokomocji. Zacznę pomału na stacjonarnym za kilka dni ćwiczyć. No i mam teraz wielką chęć i potrzebę schudnięcia.
tibitha
28 czerwca 2017, 20:06Trzymam kciuki :)