Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek
4 maja 2012
dobra. mamy piateczek. weekandu poczateczek. zwazylam sie rano i bylo 65,4 haha , tyle, ze rano zawsze jest mniej niz wieczorem. ach lepiej nie bede sie wazyc wogole , az do nast czwartku, bo przed chwila pokazala mi waga 66... jem za duzo. takie mam wrazenie. wieczorem spale wszystko w pracy. nie panikujmy. przyznam zew zmienilam sobie obiad. byl tak noga z kurczaka pieczona bez skory na pol z oliwką , jabłoko , gruszka i wyliczylam kalorie i wyszlo, ze moge tak duzo zjesc jeszcze dwiescie kalorii to dwie skibeczki chleba zjadlam i mysle czy ok... panikuje jak zawsze... bo dobrze wiem, ze chlebuś to zguba narodu. nie chce mi sie cwiczyc, bo jestem niewyspana. kaweczke sobie strzele i bedzie ok.
Nesca85
5 maja 2012, 10:28myślę że dwie skibki chleba Cię nie zabiją lol nie panikuj. Węglowodany też są ważne w diecie, bez nich nie ma energii organizm i potem się ma lenia :) a waga że skacze to normalne, wieczorem zawsze jest więcej waż się rano jak wstajesz, najlepiej w samej bieliźnie a potem omijaj wagę przez parę dni i sprawdź znowu rano mi ostatnio rośnie, chyba za mało jem i za duzo ćwiczę - o zgrozo?! to jest dopiero paradoks
kingss.of.leon
4 maja 2012, 17:08waga rano zawsze jest mniejsza niż po południu czy wieczorem. nie raz nawet 2 kg różnicy. Ale powinno ważyć się właśnie rano, na czczo, po ubikacji :)