Cześć Kotusie.
Już myślałam, że nie powrócę, ale jednak. Pobiłam swój rekord wagowy, dobijam do 90 kg. Czuję się fatalnie, mam kołatanie serca, zadyszkę przy wchodzeniu na kilka schodków, nie ruszam się prawie wcale, jem i mam ochotę na same świństwa, pogorszyła mi się cera, nie mam energii i sił do działania. Czy to nie wystarczające powody by zacząć dbać o zdrowie? Odchudzenie będzie tylko dodatkiem do lepszej formy.
To już trzeci rok z rzędu, gdy w okolicach końcówki lutego zaczynam walkę. Coś jest w tej dacie, że organizm woła: DOOOOŚĆĆĆĆ ...! Być może to po zimowym obżarstwie.
Małymi kroczkami do przodu. Zdrowo i z umiarem. Ojjj, jak będzie ciężko, już to czuję. Ale tym razem nie jestem sama i to musi być moją motywacją! Utuczyłam i siebie, i mojego Kota. Właściwie to Kot (czyt. Mąż) sam się utuczył, a ja nie ułatwiałam. Ale on też bardzo, bardzo chce schudnąć. I musimy walczyć razem.
No nic, dziewczynki, lecę do pracy. Poczytam później co u Was słychać, bo jestem strasznie ciekawa.
Trzymajcie się ciepło Kochane :* <3
T.
MargotG
22 lutego 2016, 18:20Powodzenia Kochana
angelisia69
22 lutego 2016, 13:44to nie gratuluje rekordu :( ale mam nadzieje ze szybko sie go pozbedziesz i wrocisz na dobre tory.Dobrze ze obudzilas sie teraz a nie z 3cyfrowka.Trzymam kciuki za Ciebie i meza
trottel
22 lutego 2016, 10:44Powodzenia! U mnie też chyba będzie już 3 rok, zazwyczaj zaczynałam od 80, raz od 85 ale w tym roku również zaszalałam no i proszę 91 kilogramów ! No ale nic jak udało mi się wtedy ładnie schudnąć to i teraz mi się to uda i również Tobie :)
xwxexrxoxnxixkxa
22 lutego 2016, 09:37Powodzenia!!!!!!