Ja naprawdę nie rozpaczam z tego powodu, że jestem sama :))
Mi naprawdę było dobrze, żyłam sobie w harmonii i spokoju, który teraz został brutalnie zburzony.
Jak każdy odczuwam potrzebę bliskości, ale radziłam sobie z tym, a wszelkie moje związki kończą się katastrofą, więc...
Nie zostaje nic innego, jak wracać do stanu równowagi !!!
Koteczki, dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i pocieszenie :))
Ale proszę, nie użalajcie się nade mną pocieszając "na pewno znajdziesz jeszcze tego jedynego"- ja go naprawdę nie szukam na siłę i póki co- rozczarowanie jest tak wielkie, że o ile zjawią się w przyszłości jacyś kandydaci to będą mieć bardzo pod górkę.
Od dzisiaj chyba będę dzielić wpisy na dwa kąciki: dietowy i rozżaleniowy Dopóki dusza się nie podleczy, czuję potrzebę uzewnętrzniania goryczy
KĄCIK DIETOWY:
Choć zabrzmi to dziwnie, patrząc na to co zeżarłam, to stwierdzam, że I TAK jest poprawa.
Z rzeczy niedozwolonych i paskudnych zjadłam dzisiaj: pączka, pizzerkę, kilka ciastek i 4 ferrero (wiem, wiem, masakra)
ALE JEST LEPIEJ, ponieważ MOGŁAM zjeść POZA TYM: bułkę słodką z budyniem (którą już miałam w ręce), snickersa, chipsy, popcorn, kamyczki, popić to colą, zjeść CAŁE opakowanie ferrero, drugiego pączka i lody.
TAk Kiciusie, BYŁAM W STANIE TO WSZYSTKO ZEŻREĆ, ALE TEGO NIE ZROBIŁAM.
Nie bulwersujcie się Kiciusie tym obżarstwem , poprawa bowiem już następuje.
Poza tym pojawiła się w menu zupa, ogórki, otręby i rodzynki, kawa z odtłuszczonym mlekiem i napój z imbiru z cytryną.
Do tego biegałam dzisiaj 1h. W deszczu i paskudnej pogodzie- i było CUDOWNIE!!!
JEST LEPIEJ.
BĘDZIE LEPIEJ.
***
Faceci się dzisiaj za mną oglądali. Wystroiłam się (chyba po to by skutecznie ukryć smutek) i widziałam jak się gapią. Miałam ochotę ich zdzielić po głowach torebką.
ROZŻALENIE:
Mam wrażenie, że myślę o nim 24/24h. Non stop i nie mogę się tego pozbyć.. Cokolwiek robię, myślę i analizuję co się właściwie stało. Wiem, że tak jest lepiej, że to koniec.
Słyszałam o tych różnych etapach po smutnych przeżyciach. Ja utknęłam na pierwszym- na obwinianiu jego. Następnym etapem jest podobno obwinianie siebie. Więc szybko, szybko- nadchodź, chcę mieć to z głowy.
Dzisiaj pogadałam o tym wszystkim z koleżanką, którą niedawno zdradził chłopak z którym była przez rok. Powiedziała, że ona wychodziła z tego stanu miesiącami. A skoro u mnie (na szczęście) poszło tak szybko- to i czas rozżalenia będzie krótszy.
Pewnie ma rację!!! Na to liczę.
ruda.maruda
6 czerwca 2013, 22:27ach kochana trzeba przebrnąć przez głuptasów i idiotów, żeby dotrzeć do księcia! a książę pojawia się zawsze znienacka! ;-) głowa do góry ;-)
Justynak100885
6 czerwca 2013, 14:57To bylby fajny widok jakbys bez powodu wg facetow zaczela ich okladac hehehee :))). Zreszta wiekszosci sie nalezy :d
papiszynka
5 czerwca 2013, 12:24fajnie,że jest poprawa co do jedzenia :) a może jednak spróbuj zasady "czym się strułeś tym się lecz" ? :) pamiętam jak rozpadł się mój poprzedni związek... masakra, jaka to była rozpacz. dopóki po jakimś pół roku nie poznałam mojego już Narzeczonego :) smutki po tamtym przeszły jak ręką odjął :)
Kruszynka83
5 czerwca 2013, 11:03zdecydowanie szybciej bys sie pozbierala jakbys miala okazje wyjasnic z nim to nieporozumienie.. teraz rozpaczasz bo twoj umysl podsuwa ci 1500 roznych mysli typu a co by bylo gdyby... albo powiedz swojej glowie ''stop, koniec, nie mecz mnie tymi bzurami, bylo minelo, let it go and move on..'' albo znajdz tego glupka i mu wygarnij :) tobie ulzy a moze okaze sie ze to nieporozumienie? wiesz jak to mowia ze na kaca najlepszy jest klin ;)
briget1983
5 czerwca 2013, 10:36Nie ma żadnej dobrej rady na taki stan... czas leczy rany. A poza tym znajdziesz tego jedynego.. na pewno! Jest taka piosenka Beyonce: Best Thing I Never Had Tak sobie myślę że tekst jak najbardziej odpwiedni:)
Mileczna
5 czerwca 2013, 08:30chciałabym ci powiedzieć coś mądrego i wielce dojżałego , ale na sercowe sprawy nie ma rozumu ani wieku :)))) trzymam kciuki za tego właściwego w końcu.....ja czekałam niemal 10 lat, pojawił sie w momencie kiedy kategorycznie postanowiłam ,że na zawsze bede sama...teraz nie wyobrażam sobie bez niego zycia ,chociaz ma milion wad - jak ja :)))) biegać zaczęłam dzięki Tobie...nie wiem jakim cudem. Przez pierwszy miesiac mąż bezprzerwy ze mnie żartował ,że tak znieważałam tobieganie a teraz sama biegam....juz sie nie śmieje (szczególnie jak wstaje o 5:00 żeby pobiegać :)))))))))))) już sie w ogóle nikt nie śmieje :)))) poza mną
zmianadzislepszejutro
5 czerwca 2013, 01:08Fajny pomysł na te dwa kąciki :) Trzymam kciuki za szybkie przejście wszystkich faz :)
klauduniek
4 czerwca 2013, 23:51Trzymaj sie kochana! Na pewno szybko wrócisz do tego swojego stanu "równowagi" Oby jak najszybciej! Buzzzziaki :***
iwona.xxxyyy
4 czerwca 2013, 23:19krótko: Powodzenia, trzymaj się i bądź silna;]