Czas na trening
Miałam dziś w pracy dziwną, śmieszną rozmowę...po styczniowej akcji, kiedy to zapieprzałam od 7 do 19 +soboty+święta za 500 zł premii (tak, tak...to nie błąd - pięćset złotych polskich) powiedziałam sobie, że nie dam się więcej wkręcić w taki syf. I otóż znów dałam się wkręcić. Przyszła najpierw szefowa z pytaniem czy zgodzimy się przejąć obowiązki naszej koleżanki, bo ona musi robić co innego. Cóż...nie jesteśmy świnie, wiadomo, że przejmiemy, zrobimy - nawet za free. Potem przyszedł dyrektor i zaproponował 5 stówek...ale myślał o brutto. Mysie uparłyśmy na netto. Zrobił dziwną minę, powiedział, że nie ma skąd brać....No sorry...kurde o jakich kwotach my tu mówimy?! o 5ciu stówkach!!! nie o 5 tysiączkach !! Koniec końców stanęło na 600stówkach brutto w 2 ratach....Qrwa jaka jazda!!! Czytam to i sama nie wierzę w to co tu napisałam....A już szefowa chodzi, że będziemy musiały zostawać po godzinach...no bo jak on nam daje premię to musi widzieć, że jesteśmy....Ja od razu powiedziałam,że nie zostanę bo mam siłownię. Ale pewnie będę zmuszona....A po numerze jaki później koleżanka (ta za którą mamy robić) odwaliła to powinnam powiedzieć, że jednak nie chcę tej jałmużny i nie będę nic robić. No ale wtedy to już nie miałabym po co przychodzić do pracy... Mówię wam...to jakiś rodzaj mobbingu psychicznego !! I znów mam poczucie, że ktoś mnie nieźle zrobił w konia
Jadło na dziś:
I - owsianka tropikalna + kawa z mlekiem
II - jogurt naturalny, mandarynka
obiad w pracy : ryba w sosie maślano - cytrynowym, ziemniaczki, 3 rodzaje surówek
przekąska - banan +kawa z mlekiem
kolacja - kanapka z almette pieprzowym z łososiem, surówka z pomidorów
Na imprezę w piątek idę jako kierowca Sama się w to wrobiłam ale...muszę jeździć jak najwięcej autkiem, choć na samą myśl o tym rzygać mi się chce. Ja nie wiem....mam jakąś psychozę na punkcie jazdy...Chyba powinnam poprosić moją kuzynkę - psycholożkę o pomoc, jakąś terapię hipnozą, bo ja wiem....To jest chore !!
Uciekam, zobaczę co u Was i do domku...
Miłego weekendu!
Gacaz
30 kwietnia 2014, 15:21Obecna sytuacja na rynku pracy powoduje, że pracodawcy robią co chcą. Bardzo Ci współczuję. Jesz wzorowo; zdrowo , smacznie i dietetycznie. Jeśli chodzi o jazdę samochodem to mam tak jak Ty, nie jeżdżę, gdy nie muszę. Nie mam żadnej traumy z powodu zdawania na prawo jazdy (2 razy), wypadku, czy mandatu, a po prostu nie lubię prowadzić auta. Pozdrawiam
tarantula1973
30 kwietnia 2014, 17:51Ja jak juz jade to jwst ok ale zanim wsiade to sie tak denerwuje... Praca...najśmieszniejsze jest to, ze pracuje w ksiegowosci wsrod wyksztalconych ludzi na poziomie...czasem mam wrazenie ze nawet w tej przyslowiowej biedronce sa bardziej cywilizowani. Z tym jedzeniem to sie staram ale efekty mizerne :-D