Dziś dzień na regenerację. Wolne od siłowni ale właściwie trochę szkoda. No nic...
Byłam wczoraj 30 minut na rowerkach i 20 minut na bieżni. Spaliłam około 250 kcal . Później poszłam na maszyny - tam zrobiłam po 1 serii (30 powtórzeń) na wybranych maszynach. Trening zakończyłam 10 minutowym rowerkiem. Było fajnie. Myślę, że będę chodzić częściej niż 3-4 razy w tygodniu. Tym bardziej, że w długi weekend słowianka otwarta. No i koniecznie muszę pójść na jakieś grupowe ćwiczenia, na razie czaję się na rozciąganie+zdrowy kręgosłup i pilates. Ale to już w przyszłym tygodniu.
Co dziś w menu :
I - owsianka tropikalna, kawa
II - jogurt truskawkowy 400 ml, kiwi + mandarynka
lunch - mała grahamka z szynką, serem i furą zieleniny, szklanka owsianki, sok jabłkowy
obiadokolacja - talerz zupy grochowej na filecie z kurczaka,
kawa z mlekiem
przekąska - pasta z jajka, makreli i awokado, ogórek kiszony
Dziś czeka mnie trochę biegania po sklepach. Idę w piątek na imprezę i muszę sobie coś zakupić na tę okazję, poza tym potrzebuję jakąś koszulkę oddychającą na siłownię. No i pewnie zahaczę o superpharm- zamarzył mi się lakier do paznokci w kolorze kawy z mlekiem .
Z rzeczy całkiem innych to....strasznie się pokłóciłam z PiW o kuchnię w nowym domu....Już nawet sobie pomyślałam, że pewnie nigdy w nim nie zamieszkam, bo prędzej będzie rozwód....Kurczę, czemu tak ciężko się nam dogadać?! Pożarliśmy się o to, jak ją urządzić, znów wypłynął temat zmywarki (tak, to nasz ulubiony temat), ustawienia mebli....Właściwie to nie mam pomysłu na tą kuchnię...dałam ciała i jedyne o czym marzę w tej chwili to rozpieprzenie jednej ściany ale to mission imposible ! Jako, że jestem totalnym debilem jeśli chodzi o programy do aranżacji to na papierze stworzyłam coś tam i ogólnie PiW przytaknął. Ale to nie jest kuchnia moich marzeń...Właściwie to mam problem z tym, że płyta grzewcza będzie koło okna i zlewu....A chciałam taki fajny pochłaniacz mieć....Nie bardzo mi to pasuje ale nie widzę innego miejsca...mówię wam masakra!!! Druga rzecz to kominek w salonie. W projekcie jest narożny, ja wymyśliłam sobie prostokąt wychodzący ze ściany i kominek na dwie strony, o takie coś, w tym stylu :
A ten mi wyskakuje, że narożny, bo coś tam trzeba zamaskować, jakąś rurę...masakra....Nie mam już sił, ochoty...nie chce mi się....A jazda się dopiero zacznie przy kafelkach i kolorach Chyba rzeczywiście albo się rozwiedziemy albo pozabijamy.
Dobra, koniec tych popierdółek. Uciekam!!
AMORKA.dorota
30 kwietnia 2014, 08:58kominek to moje marzenie i kiedys sobie zafunduje chocby w bloku.My na tomiast jesteśmy na etaie srzedaży mieszkania i szukania nowego czegoś.Też spać nie mogę.Pozdrawiam i miłego długiego weekendu życzę.
Gacaz
29 kwietnia 2014, 15:32Sporo ćwiczysz i trzymasz dietę. Ja identycznie kłócę się z mężem, kominek mam już wybrany i zmówiony, ale nad kuchnią, tak jak nad wszystkim nadal trwa debata. Też mam wątpliwości, czy nie dojdzie do rozwodu zanim się wprowadzimy. Z mieszkaniem szło lepiej, ale mieliśmy wtedy mniej pieniędzy i mniejszy wybór. Pozdrawiam
tarantula1973
30 kwietnia 2014, 14:46Tak to jest chyba z tymi facetami....przynajmniej z niektórymi. Znam tylko jednego, który pozwolił żonie na dowolność i w nic się nie wtrącał. Zamówił ciężarówkę i pojechał z nią do IKEI :) I radził mojemu mężowi, żeby zrobił to samo :) Mój niestety najpierw stwierdził, że mam się zająć urządzaniem w środku po czym zaczął wszystko negować. Mam ochotę go udusić!! W końcu to ja ten dom zbudowałam, sam się ze wszystkim użerałam.