I po weekendzie I dobrze, ze się skończył....trochę przegięłam ze słodyczami
Sobotę spędziliśmy na powietrzu, objechaliśmy budowę, Castoramę, byliśmy na długim spacerze w gorzowskich parkach . Miły dzień.
Ja w całej rozciągłości Dalej wyglądam ociężale, cóż...chyba taka moja dola....Trudno.
W Castoramie doszło do burzliwej wymiany zdań między mną a PiW. No bo jak usłyszał, że chcę biały Sadolin to się zapluł z wściekłości...nie wiem dlaczego. Ja natomiast dostałam białej gorączki na wieść o bezbarwnym. Koniec końców doszliśmy do kompromisu...palisander. Tak po prawdzie, nie ustąpiłabym z tym białym ale nigdzie na półkach nie było koloru białego. W ostateczności będziemy przemalowywać
Na budowie trochę się ruszyło. Mamy już postawiony komin do wysokości piętra, przybyło trochę łat i kontrłat, trochę izolacji na dachu. Na placu leży dachówka - jest piękna a płytki klinkierowe mają idealnie do niej pasujący odcień. A już się bałam, że odcień zbyt w granat wpada...Ale nie...jest super. Dziś wylewają wieniec na poddaszu. Powoli, bardzo powoli zbliżamy się do końca
Z innych rzeczy : Kinia była na kontroli u ortopedy. Wszystko pięknie się zagoiło, nie ma płynu w kolanie, troczek ok. Nie musi już chodzić na rehabilitację. W zamian ma przez 3 m-ce chodzić do Nautiliusa na siłownię do jakiegoś p. Norberta, żeby się usportowić. Karnet już kupiliśmy, zaczyna w listopadzie. Trochę kiepsko, że akurat do Nautiliusa, bo daleko i dojazd do doopy...no ale codziennie chodzić nie będzie. Jakoś damy radę. Młoda też przecież nie wymaga 24godzinnego nadzoru.
poza tym odwołali nam oficjalnie prezesa całej grupy , tego, który obiecywał nam pracę...No..teraz to naprawdę czuję się niepewnie...No bo co teraz? Sytuacja napięta jest, nie wiadomo kiedy się cokolwiek wyjaśni...trochę mam stresa
Miska :
I - owsianka z 1/2 banana, duże latte
II - serek wiejski 3 %, banan
lunch - ryba z warzywami w sosie pomidorowym (znów obiad w pracy)
obiadokolacja - kubek zupy-kremu z dyni
przekąska - sałata (sałata rzymska, pomidor, ser pleśniowy- śladowa ilość) z dressingiem z jogurtu i majonezu
Ruch : skalpel, ćwiczenia na kolana.
Teraz uciekam, poczytać co u Was słychać po weekendzie
Bye
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
fijka89
28 października 2013, 13:25Jak dużo liści ;) Uwielbiam takie widoki.
rose80
28 października 2013, 13:24a moim zdaniem to wcale nie wyglądasz ociężale ... pozdrawiam!
SYLWIULA.sylwia
28 października 2013, 12:19Nie szkoda Ci twoich miętowych conversów na spacery bo mokrych lisciach;) Żart, sobota cudna była! Masz racje, ze te suche laski, które przychodza tam sie pokazać wkurzają na maksa, ale i troche mobilizuja;) Mam nadzieje, że wytrwam choc jakis czas. Udanego tygodnia:))
st0pka
28 października 2013, 11:59nooo... dziecko lat 8 - pomysły nie pytaj skad się takie biora... A Ty niby gdzie ociężała???!... PS. Ładna ta kolorystyka domu...
ewela22.ewelina
28 października 2013, 11:08no tak lepiej ze koniec eeeekendu jakos on tak działą na nas ze jemy to i tamto ;D he