Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
żal


Nie poszłam na żużel !!
Tak....wiem....


W niedzielę już grzecznie pokicam na Apatora....I tak..byłam wściekła, wczoraj skręcało mnie ze złości....zamiast zrobić na złość PiW i dziecku sama sobie zrobiłam na złość...Jestę guupia i tyle....Kasper zaliczył dzwon...jak to zobaczyłam ...matko....chłopie ! Tydzień wolnego od żużla, szpital....mam nadzieję, ze do niedzieli stanie na nogi. Przynajmniej....jest czas....

I mam dylemat - 2 sierpnia mam grubą imprezę.. w tym samym czasie gra na łudstoku anthrax....co ma zrobić?? I tu fajnie i tu też fajnie....Można zaliczyć i jedno i drugie tylko....kto się poświęci na kierowcę? Ja na pewno nie ! Pierwsze co zrobię , to chwytam za kieliszek i walę 50tkę

Dziś zaczynamy rehabilitację w Baczynie ! Matko dojazd jest tam do doopy...i kompletnie nie wiem, gdzie jest ta rehabilitacja....no mam ulicę ale ....masakra....
Za tydzień ja zaczynam znowu krio na kolana....
Nie jestem już blondynką. Przefarbowałam się na ukochane brązy ale efekt był dla mnie zaskoczeniem, niemałym.. Jeśli to co mam na głowie jest jasnym brązem to nie chcę wiedzieć jak wygląda ciemny brąz...ale najważniejsze, że nie ma rudego odcienia, nie ma żadnych ciepłych refleksów. I moje oczy znów są niebieskie !!

Byłam w kinie...Brad Pitt mmm.....cud miód orzeszki....Pożarłam :

Poszłam na całość ! Dzień shitów!! Natomiast mój małżonek spędził 15 minut ( z zegarkiem w ręku) przed półkami ze słodyczami, ponieważ nagle zaczął liczyć kalorie. I nagle uświadomił sobie, że pożerał tysiące kalorii (fakt, spala wszystko na siłce ale ileż można robić masę?!). Mało brakowało a spóźnilibyśmy się na film....Żal!

22.07.2013

I - płatki śniadaniowe (czekoladowe kulki) - 5 łyżek, 1/2 szklanki mleka chudego, kawcia

II - brzoskwinia, 2 wafle ryżowe

lunch - fasolka szparagowa posypana żółtym serem - 2 garści

przekąska - Kubuś, paczka Belvitek

obiadokolacja - zupa gulaszowa.

Wszystko pomieszane, gdyż do domu zawinę koło 19stej....obiad zjem na kolację.

Ruchu nie będzie, bo nie będę w domu..zresztą po wczorajszym wypadzie na Kłodawę rowerami ruchu mam po kokardę. Z moim mężem nie da się jechać w wolnym tempie, szczególnie podjazdów pod górki....żeby za nim nadążyć musiałam zapierniczać .... przed domem mało nie zemdlałam. Zresztą może to efekt nasłonecznienia...po 2 godzinach jeziorkowania spaliłam się na buraka ...no bo po co się smarować filtrami ? Filtrem posmarowałam tylko tatuaż i teraz mam bladą plamę na tle czerwieni A kolano boli...mam wrażenie, że pęknie na pół przy najlżejszym wysiłku...Już się boję o zimę...no bo jak to..nie będzie nart?! Niemożliwe...
W piątek koleś z pracy wrócił ze Szwajcarii..przywiózł piękne foty Eigera.....qwa też tam pojadę!!! Nie w tym roku, nie w przyszłym ale pojadę...szczególnie, że mogę się załapać na wyjazd z nim....

No i njus dnia...chyba zaczniemy budowę (nareszcie) ! Był budowlaniec, zrobił wykop - wody nie ma. Można startować!!!
czy mi się zdaje.. Warta opadła?!




  • Jogata

    Jogata

    22 lipca 2013, 19:25

    Byłam tam tydzień temu na pysznej kawce :-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.